Od pewnego czasu mam w swojej głowie dwie wizje siebie, obie jakże różne od siebie. Robią mi taki mętlik, że zatracam się w rozeznaniu kim tak naprawdę jestem i czego chcę od życia.
Pierwsze wyobrażenie siebie i swojej przyszłości jest mniej więcej takie samo jak droga, którą obecnie podążam. Codzienne spotkania z rodziną, własny domek na uboczu miasta, wygodna praca, wygodne życie, blisko rodziny, w rodzinnym mieście. Taka sielanka - praca w domu (ewentualnie poza w dogodnym miejscu i czasie), powrót, domowy obiadek, popołudnie spędzone w gronie najbliższych. Ubiór swobodny, sportowy.
Druga wizja jest bardziej "ekskluzywna i ekstrawagancka". Przeprowadzka do dużego miasta, najchętniej Warszawy, praca w korporacji w nowoczesnym, oszklonym budynku. Czas poza pracą spędzony na wyjściach do teatru, na wystawy i promocje książek. Luksusowy apartament, najlepiej penthouse. Ubiór elegancki, zawsze pełny makijaż i starannie dobrane dodatki. Bizneswomen, kobieta sukcesu. Zawieranie nowych znajomości z ciekawymi ludźmi. Poszerzanie horyzontów. Taki trochę American dream.
Pierwsza opcja łatwa do spełnienia. Wygodna i niewiele wymagająca. Druga trudniejsza, wymagająca wiele poświęcenia i zmieniająca życie o 180 stopni. Trochę mało prawdopodobna ze względu na nerwicę, ale ciągnie mnie do niej. Ktoś mógłby powiedzieć, że mogę iść na kompromis - zmienić swój styl na elegancki, pracować w korpo w swoim mieście lub sąsiednim i tu kupić apartament zamiast budować dom. Otóż nie. To nie będzie to samo. W swoim mieście nie czuję się dobrze i swobodnie. Tutaj zawsze będzie towarzyszyć mi lęk i nie będę w stanie osiągnąć drugiej wizji samej siebie. Ale tutaj mam najważniejszą rzecz w swoim życiu - rodzinę, która jest najsilniejszym bodźcem, niepozwalającym mi zdecydować o sobie i trzymającym mnie przy wizji spokojnego życia w domowym zaciszu.
Walka z samym sobą trwa, dręczy mnie każdego dnia. A może to jest tak, że nie doceniam tego co mam? Może wydaje mi się, że lepsze jest to, czego nie mam? Może zmieniając swoje życie będę żałować utraconych możliwości? Czy mam podwójną osobowość, jakieś rozdwojenie jaźni? Nie wiem, którą ścieżkę wybrać, a czas działa na moją niekorzyść. To obecnie najważniejsza życiowa decyzja, jaka stoi przede mną.
0 komentarze:
Prześlij komentarz