Urodziny mamy. Robimy przyjęcie. Przyszli goście.
1. Jeden z gości przyniósł wino, które zostało rozlane do kieliszków. Słynny już mąż kuzynki bierze łyk, po czym na głos wydał opinię, że to jakieś niewyfermentowane szczyny i że on nie jest przyzwyczajony do picia takich soków.
2. Poszłam robić kawę i herbatę. Za mną poszedł 2,5 - letni chrześniak, ciągnąc za sobą krzesło. Za nami kuzynka.
Chrześniak: Podsunął krzesło pod ladę z czajnikiem i zagrodził mi dostęp do napojów i filiżanek.
Ja: Próbuję się dostać do półki z kawą równocześnie uważając, żeby chrześniak nie stłukł filiżanek i nie oparzył się gorącą wodą z czajnika.
Kuzynka: Stoi i opowiada potokiem słów o spotkanym przez męża sąsiedzie kolegi z czasów szkolnych, który poszedł z synem na szczepienie i co powiedziała pani pielęgniarka, a co przeczytali w necie, a co powiedział znajomy. Pomijając fakt, że gówno mnie takie historie obchodzą, to kuzynka w ogóle nie zwracała uwagi na to, że jej syn spowodował dla siebie zagrożenie, równocześnie uniemożliwiając mi obsługę gości.
3. Wujek, miłośnik sportu, kazał wszystkim przy stole odsunąć się na brzegi stołu, bo nie widzi telewizora. Każdemu kto wstał, a w szczególności dzieciom, rozkazywał NATYCHMIAST odsunąć się z pola widzenia telewizora. Na dokładkę co chwilę wszystkich uciszał, żeby słyszeć komentatora.
4. Rodzice (kuzynka i jej mąż) zabronili dzieciom spożywania słodyczy, ale nie zabronili ich wyciągania i rozpakowywania. Efekt? Wszystko upaprane czekoladą, a słodycze połamane, pokruszone i nadgryzione wylądowały w koszu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz