Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

Charlotte Link "Ostatni ślad" i Ryszard Sadaj "Przypadki Marka M."

Dziś cytaty z dwóch książek (jeszcze z wakacji), bo mimo, iż książki były genialne, to ciekawych cytatów niewiele wyłuskałam :)
 

"Ostatni ślad" to bardzo wciągająca książka, którą można zaliczyć do kryminałów. 

UWAGA! Gdy zaczniesz czytasz, nie będziesz mógł się oderwać! ;) 



"Pamelo, rozumiem to, ale proszę mi wierzyć, nie kieruje się pani obiektywną oceną sytuacji, tylko strachem - powiedział. - Wie pani, jak to jest. Kiedy się boimy, na każdym kroku wietrzymy niebezpieczeństwa."

 Druga pozycja może trochę mniej ciekawa, bo porusza - jakże trafne - kwestie polityczne, ale też warto ją przeczytać ;)




"W tym francowatym życiu jest tak (...), że jak już człowiek dostanie to, czego bardzo pragnie, to rozchoruje się albo będzie miał jakiś wypadek, albo umrze bez choroby i wypadku."

"Jak się już raz zacznie uciekać, to później nie ma ucieczki od ucieczki."

"Jeśli się nie będziesz zajmował polityką, to polityka zajmie się tobą." 

Małe życiowe potknięcie

Za długo było dobrze. Musiało się coś wydarzyć.

Standardowo chodzi o mężczyznę. Poznałam go jakiś czas temu, ale kontakt się urwał. Tydzień temu niespodziewanie znów na siebie trafiliśmy. 

Początkowo byłam nim oczarowana - bardzo, BARDZO mnie pociągał fizycznie, podobał mi się jak jeszcze nikt nigdy. Ale z czasem zaczęły wychodzić na jaw jego wady. Same wady. Nie dostrzegałam nic pozytywnego, oprócz wyglądu.

Zaczął pojawiać się lęk, bezsenność i natłok myśli. Wiedziałam, że pojawiły się nie bez powodu. W końcu przyzwyczaiłam się do życia w samotności a teraz znów ktoś chce zburzyć moją ostoję, moją oazę spokoju i bezpieczeństwa. Nie wiedziałam tylko, czy lęk daje ostrzeżenie, żebym uważała, bo to niebezpieczny grunt, czy też pojawił się, żebym wiedziała, że nie będzie łatwo, ale będzie warto go przezwyciężyć.

Mętlik w głowie coraz większy. Kila rzeczy zaczęło mi nie pasować, nie trzymało się kupy to, co mi przedstawiał. Zarwana noc żeby całą przegadać przez telefon, a na następny dzień cisza. Do tego brak chęci jakiejkolwiek zmiany w swoim życiu. Uzależnienie od marihuany, odsunięcie rodziny, życie na krawędzi, przygodny seks, a nawet próba samobójcza. Chcąc pomóc usłyszałam, że jemu jest dobrze tak jak jest, nie chce nic zmieniać, lubi swoje bagno i tak egzystuje z nadzieją, że szybko umrze. 



Najpierw uderzyło to we mnie jak obuch. Polało się parę łez. Ale na szczęście szybko otrzeźwiałam i już byłam pewna, że mam się w to nie pakować. Za wszelką cenę musiałam opanować swoje emocje i zrezygnować, bo z każdym dniem będzie gorzej.

Po jednym fajnie spędzonym dniu, nastąpiła nocna rozmowa, jak co wieczór. Ale za dużo rzeczy mi nie pasowało, co chwilę zaświecała się czerwona lampka. Aż w końcu powiedział coś, że nie wytrzymałam. Oznajmiłam, że mam dość i żeby - łagodnie mówiąc - wypierdalał. Natychmiast usunęłam całe rozmowy, zdjęcia, zablokowałam kontakty, usunęłam nr telefonu. I wtedy poczułam ogromną ulgę. Lęk ustał, serce przestało kołatać, wrócił sen. 

Mogłoby się wydawać, że wszystko zakończyło się szczęśliwie. Ale nie do końca, bo teraz muszę odbudować swoją oazę spokoju. Są dni, które najchętniej przepłakałabym, bo czuję to  okropne odrealnienie. Nie potrafię sobie wyobrazić, że ledwie kilkanaście dni temu cieszyłam się życiem na koncercie. A teraz znów straciłam nadzieję i nie mam siły się podnieść. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak "pusto" do tego podeszłam. Brnęłam w to tylko dlatego, że tak ogromnie mi się podobał, a wszystkie pozostałe jego cechy były na "nie". Straciłam nadzieję, że kiedykolwiek będę z kimś szczęśliwa. Potwierdza się moja teza, że w pewnym przedziale wiekowym na "rynku" zostają już tylko wolni ludzie z defektami - wszyscy pozostali są dawno zajęci. No i wyglądem bardzo podniósł poprzeczkę. Teraz nikt mi się nie podoba. Nikt.


"Ludzie dzielą się na dwie kategorie: na szukających sensu życia i nie znajdujących go, oraz na tych, którzy go znaleźli, nie szukając."

Dobrze, że tak szybko się to skończyło, ale niestety pewnych obrazów i wypowiedzianych słów nie jestem w stanie tak szybko wyrzucić z głowy. Wraca to do mnie po kilkadziesiąt razy dziennie. Potrafię zapatrzeć się w pustkę przed siebie na 10 min i wracać do tych kilku miłych chwil. Jestem masochistką, uwielbiam się w ten sposób katować. Mam nadzieję, że czas szybko zrobi swoje i zapomnę o tym małym, życiowym potknięciu.


Tańcz, głupia tańcz, swoim życiem się baw!

Co to był za koncert! Jeden z lepszych, na których byłam! Grał Lady Pank, chyba nie muszę ich nikomu przedstawiać. Uwielbiam chodzić na ich koncerty!

Przed koncertem było trochę niepokoju. W trakcie grania supportów nie było zbyt dużo ludzi pod sceną, wszyscy się gdzieś rozproszyli między budkami z gastronomią, lunaparkiem i rzeką. Bez problemu dostałam się pod barierkę i czekałam, aż na scenę wyjdzie Lady. 

Gdy zaczęli grać, pod sceną zaczęło gęstnieć. Po chwili zorientowałam się, że stoję w tłumie ludzi! Pojawił się lęk. Co zrobić? Uciekać, zanim zacznę panikować, czy zostać, bo mam najlepsze miejsce ze wszystkich?






I zostałam. Lęk pojawiał się jeszcze przez jakiś czas. Wiedziałam, że jeśli zacznie się coś dziać, to szybko się stamtąd nie wydostanę. Ale postanowiłam "wprost na spotkanie ognia lecieć" :)

Bawiłam się przednio. Darłam się (to nie było śpiewanie) całe 90 min! Tego mi trzeba było - wykrzyczeć emocje! O dziwo nie straciłam głosu, chociaż nie powiem, gardło mnie boli do dziś :) Ale zdecydowanie było warto!



Pierwsze grzybobranie w tym roku

Nie zważając na nieprzyjemności, które było mi przeżyć podczas ostatniej wycieczki, postanowiłam kolejny weekend spędzić za miastem. Wraz z mamą zdecydowałyśmy, że pojedziemy na grzyby. Wsiadłyśmy w auto i w ciemno pojechałyśmy na południe. 

Tym razem byłam kierowcą i stres był malutki. Jechałyśmy pipidówami i wąskimi uliczkami przez mieścinki, których nie znałyśmy. Zatrzymywałyśmy się w możliwych miejscach (zatoczkach) przy lesie. Szłyśmy w las nie oddalając się zbytnio od samochodu, co by trafić z powrotem ;) I tak nazbierałyśmy pół reklamówki grzybów, ale niestety większość była robaczywa. Ale przecież nie o same grzyby tu chodzi.


W drodze powrotnej trafiłyśmy na znane i popularne wśród pielgrzymów miejsce - Sanktuarium. Weszłyśmy zobaczyć. Już od bramy uderzał w oczy blask złota i przepychu. Nie podoba mi się to bogactwo w Kościołach. Przy wejściu stały plastikowe butelki z wodą święconą. Kropić wodę wodą, żeby nabrała mocy. Absurd. Trafiłam też na dwie ciekawostki. Jedną z nich była księga pamiątkowa, do której każdy mógł się wpisać. Przekartkowałam ją i przeczytałam kilka wpisów. Spośród licznych próśb o łaski i błogosławieństwa natrafiłam na coś, co mnie rozbawiło. Jedna kobieta napisała coś w tym stylu:

"Matko Boska, oświeć ojca przeora i rozjaśnij mu umysł, aby w końcu postawił w kościele klęcznik dwuosobowy."

Po co jej dwuosobowy klęcznik, pozostaje się tylko domyślać. 
Drugą ciekawostką była skrzynia z prośbami do Św. Antoniego. Normalnie przeszłabym obok niej obojętnie, ale karteczki i długopis skusiły mnie do skorzystania. Napisałam swoją prośbę, złożyłam karteczkę na cztery części i wrzuciłam do skrzynki. O co prosiłam? To zostanie moją słodką tajemnicą :)