Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

"Przesyłka" S. Fitzek oraz "Radość w zarodku" K. Lette


 "Przesyłka" Sebastian Fitzek


 

"Większość ludzi myśli, że sen jest młodszym bratem śmierci, a przy tym największym jej przeciwnikiem."

"Ludzie zdrowi psychicznie radzili chorym na depresję, żeby nie byli wciąż tacy smutni, a paranoikom (..), żeby, na przykład, słysząc jakiś podejrzany dźwięk, nie biegli do drzwi sprawdzać, czy są dobrze zamknięte. Czyli mniej więcej tak, jakby radzić człowiekowi ze złamaną kością piszczelową, żeby pobiegł maraton."

"Problemem chorób psychicznych jest niemożność autodiagnozy. Chęć zrozumienia własnego umysłu była mniej więcej tak wykonalna jak próba przyszycia sobie własnej dłoni przez jednorękiego chirurga."

"Jak przysłowiowego lasu, którego człowiek na początku w ogólne nie widzi, tylko same drzewa."


"Radość w zarodku" Kathy Lette


 

"Moje przyjaciółki mówiły, że urodzić dziecko, to jak wysrać arbuza. Bzdura. To raczej jak wydalić cały blok mieszkalny - razem z markizami, wewnętrznym ogródkiem, suszącą się bielizną, lasem anten telewizyjnych, talerzami satelitarnymi, sprzętem do grilowania, basenem w kształcie nerki, balkonami, podwójnym rzędem garaży i zaparkowanymi na zewnątrz autami."

"Angielskie przyjęcia przybierają formę SM. Sado-masowania brzucha."

"Przypominam sobie te ilości wypitego szampana, zanim dowiedziałam się, że jestem w ciąży. I whisky, którą wypiłam, kiedy już dowiedziałam się o swoim stanie. Dziecko może mieć uszkodzony mózg. Albo jeszcze gorzej. Może nadawać się tylko do straży miejskiej i zakładania blokad na koła."

"Jak rozpoznać, kiedy żonaty mężczyzna kłamie? Odpowiedź: wtedy, gdy porusza ustami."

"Przekonała się wtedy, że może być coś gorszego od okresu. Nie dostać go wcale."

"Czy wiesz, jak Felicity powiadomiła mnie o grożącym mi ojcostwie? Kochanie, będziemy mieli nianię!"

"Gość w domu jest jak ryba. (...) Po pierwszej dobie zaczyna śmierdzieć."



Kolejne chrzciny i kolejne wyzwanie

 W rodzinie odbyły się kolejne chrzciny - od córki najstarszej z kuzynek. Z racji pogorszenia samopoczucia w ostatnich tygodniach miałam duże obawy i sporo lęku jak to będzie.

A było tak:

Przed chrzcinami chciałam sobie kupić coś do ubrania. Niestety w przymierzalni dopadł mnie lęk i nie byłam w stanie nic na spokojnie przymierzyć. Poszłam w starych ciuchach.

Do kościoła w sąsiedniej wsi przyjechaliśmy lekko spóźnieni - czyli jeszcze tylko 50 min strachu.

Standardowo zostałam z mamą przed kościołem (całe szczęście, że nie padało), ale i tak odczuwałam silny lęk, bo nie byłyśmy tam same. Co chwilę musiałyśmy zmieniać miejsce, bo zawracało mi się w głowie i myślałam, że już za chwilę, za sekundę zemdleję.

Super sprawa, że chrzest odbywał się po mszy, gdy już wszyscy inni ludzie wyszli. Ale i tak nie pozwoliło mi to wejść do kościoła. Stałam z samego tyłu przy drzwiach i nakręcałam się. Czemu? Dowiecie się pod koniec.


 

Potem pojechaliśmy na salę, którą dobrze znam i która jest blisko mojego domu. Trochę się stresowałam obiadem ale w sumie był ciągle taki ruch, że napięcie przeszło gdzieś bokiem i po obiedzie czułam się już całkiem swobodnie. Nadmienię, że na sali odbywały się równocześnie 3 imprezy, więc było trochę ludzi. Ale dzięki temu zgubiłam się w tłumie.

Całość okraszona "jedynie" 10mg hydroxyzyny i całym mnóstwem lęku i stresu.

A dlaczego tak to przeżywałam? Bo przyjaciółka ze studiów zapytała mnie, czy w sierpniu nie zostanę chrzestną jej synka. Jeśli dobrze pamiętacie, to studiowałam 300km od domu. I tam też odbędzie się chrzest. Z jednej strony to dla mnie duże wyróżnienie i sporo radości, ale z drugiej... sami wiecie. Pamiętacie, jak to było, gdy po raz pierwszy zostałam chrzestną? Jeśli nie, to podrzucam dla przypomnienia:

https://tanczaczmyslami.blogspot.com/2019/03/chrzest-bez-chrzestnej.html

https://tanczaczmyslami.blogspot.com/2019/04/fuck-off-nerwico-czyli-chrzciny-z.html

 Ten rok zdecydowanie nie oszczędza mi wrażeń... Czy zgodzę się zostać chrzestną? Pewnie tak. Czy uda mi się tam dojechać? Pewnie tak. Czy dotrę do kościoła i wytrzymam chrzciny? Nie wiem.