W rodzinie odbyły się kolejne chrzciny - od córki najstarszej z kuzynek. Z racji pogorszenia samopoczucia w ostatnich tygodniach miałam duże obawy i sporo lęku jak to będzie.
A było tak:
Przed chrzcinami chciałam sobie kupić coś do ubrania. Niestety w przymierzalni dopadł mnie lęk i nie byłam w stanie nic na spokojnie przymierzyć. Poszłam w starych ciuchach.
Do kościoła w sąsiedniej wsi przyjechaliśmy lekko spóźnieni - czyli jeszcze tylko 50 min strachu.
Standardowo zostałam z mamą przed kościołem (całe szczęście, że nie padało), ale i tak odczuwałam silny lęk, bo nie byłyśmy tam same. Co chwilę musiałyśmy zmieniać miejsce, bo zawracało mi się w głowie i myślałam, że już za chwilę, za sekundę zemdleję.
Super sprawa, że chrzest odbywał się po mszy, gdy już wszyscy inni ludzie wyszli. Ale i tak nie pozwoliło mi to wejść do kościoła. Stałam z samego tyłu przy drzwiach i nakręcałam się. Czemu? Dowiecie się pod koniec.
Potem pojechaliśmy na salę, którą dobrze znam i która jest blisko mojego domu. Trochę się stresowałam obiadem ale w sumie był ciągle taki ruch, że napięcie przeszło gdzieś bokiem i po obiedzie czułam się już całkiem swobodnie. Nadmienię, że na sali odbywały się równocześnie 3 imprezy, więc było trochę ludzi. Ale dzięki temu zgubiłam się w tłumie.
Całość okraszona "jedynie" 10mg hydroxyzyny i całym mnóstwem lęku i stresu.
A dlaczego tak to przeżywałam? Bo przyjaciółka ze studiów zapytała mnie, czy w sierpniu nie zostanę chrzestną jej synka. Jeśli dobrze pamiętacie, to studiowałam 300km od domu. I tam też odbędzie się chrzest. Z jednej strony to dla mnie duże wyróżnienie i sporo radości, ale z drugiej... sami wiecie. Pamiętacie, jak to było, gdy po raz pierwszy zostałam chrzestną? Jeśli nie, to podrzucam dla przypomnienia:
https://tanczaczmyslami.blogspot.com/2019/03/chrzest-bez-chrzestnej.html
https://tanczaczmyslami.blogspot.com/2019/04/fuck-off-nerwico-czyli-chrzciny-z.html
Ten rok zdecydowanie nie oszczędza mi wrażeń... Czy zgodzę się zostać chrzestną? Pewnie tak. Czy uda mi się tam dojechać? Pewnie tak. Czy dotrę do kościoła i wytrzymam chrzciny? Nie wiem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz