Po powrocie z wakacji zaczął się lęk związany z nadchodzącym weselem kuzyna. Kuzyna, z którym spędziłam dzieciństwo. I w sumie będzie to ostatnie wesele w naszej rodzinie.
Ślub ma się odbyć w miejscowości oddalonej o 20 km od domu. Już samo to powoduje lęk. Jeszcze nie wiem, jak tam dojadę, ani jak wrócę. Nie wiem czy dam radę jechać samochodem jako kierowca. Tym bardziej, jeśli wezmę Xanax. Nie chcę też, żeby ktokolwiek z nami jechał, a niestety już się zapowiadają. Bo przecież ja nie piję, mam miejsce w aucie, więc czemu miałabym ich nie zabrać? Ano temu, że odczuwam lęk. Ale wy o tym nie wiecie.
Ciężko jest mi się zmobilizować, żeby w ogóle zacząć szukać sukienki, butów, itp. Wiem, że ten dzień, to będzie koszmar. Od miesiąca wszyscy gadają już tylko o tym. Przebijają się w kupnie sukienek i zapisują na wizyty u kosmetyczek i fryzjerek. Ja niestety nie mogę sobie na to pozwolić, co jest przykre. Przykre jest też to, że - tak jak wspomniałam - to ostatnie wesele w rodzinie i wypadło akurat wtedy, gdy nie czuję się najlepiej. Trochę szkoda, bo nie będę mogła w pełni w nim uczestniczyć i bawić się. Nie tak, jak bym chciała. No i idę bez osoby towarzyszącej, co też ma dla mnie negatywny wydźwięk. Z drugiej strony w życiu nie chciałabym iść z kimś, kto "nie wie" i przy kim mój lęk tylko by się spotęgował.
Nie wiem, jak wytrzymam obiad. Nie wiem, czy w ogóle wytrzymam na sali. Nie będę siedzieć przy stoliku z mamą, więc będę zdana sama na siebie. Nie wiem, czy w ogóle zdecyduję się pojechać...
Wisienką na torcie był wieczór panieński. Ogólnie ten ślub miał być 2 lata temu, ale wybuchła pandemia i został przełożony. W międzyczasie kuzyn wziął cichy ślub cywilny, a teraz będzie kościelny + wesele. Więc z jakiej racji jego już żona zażyczyła sobie wieczoru panieńskiego?!
Bałam się tego faktu. Skrycie miałam nadzieję, że może mnie nie zaproszą. Ale niestety nie ominęli mnie. Pomyślałam - trudno. Może razem z drugą kuzynką (od dzieci) uda mi się chociaż na chwilę przyjść do klubu, a potem szybko się zmyję. Ale w tej kwestii również się myliłam, ponieważ żona kuzyna zażyczyła sobie wieczoru panieńskiego w domku nad jeziorem. Najlepiej z basenem. Na weekend! Jak to zobaczyłam, to bez namysłu odmówiłam. W życiu nie dałabym rady uczestniczyć w czymś takim. I zaraz po tym, jak odmówiłam, pojawił się u mnie dołek. Żal, że nie mogę brać udziału w takich "atrakcjach". Jakie to niesprawiedliwe, dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego nie mogę żyć normalnie jak rówieśnicy? Dlaczego wszyscy będą w tym uczestniczyć i się dobrze bawić, a mi nie jest dane? Dlaczego, dlaczego, dlaczego?
0 komentarze:
Prześlij komentarz