Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

Czytanie od tyłu

Dzień dobry!

Dzisiejszy post będzie nawiązaniem do postu Trochę motywacji . Tak jak obiecałam, przeczytałam normalnie jeden tom opowieści fantastycznej z sagi o Ulysses-ie Moore, a drugi tom przeczytałam od tyłu. 


Niestety trochę się zawiodłam. Zamiast rozwinąć kreatywne myślenie, pomieszałam wszystkie wątki. Prawda jest taka, że trzeba się o wiele bardziej skupić na książce, żeby zbudować fabułę od końca do początku i powiązać wątki. Przez to pozostaje mało miejsca na dopisywanie własnego rozwinięcia akcji, a książka staje się zwyczajnie nudna. W efekcie nie wiem nic z tej książki i brakuje mi końcowego zaskoczenia. 

Jednak zauważyłam jedną prawidłowość - czytając normalnie książkę, od początku do końca, i tak budujemy w myślach dalsze rozwinięcie akcji i jeśli książka jest dobra, to zakończenie i tak nas zaskakuje. Nierzadko książki kończą się tak, że czytelnik sam musi sobie dopowiedzieć zakończenie, i to też jest fajne.


Więc w ramach zdobycia nowego doświadczenia polecam Wam raz spróbować czytanie od tytułu, ale raczej nie zrobicie tego nigdy więcej. Chociaż kto wie, może Wasze doświadczenia będą inne? A może wybrałam złą książkę? Może mam już tak utarte myślenie schematami? Nie, to ostatnie na pewno odpada.   

Na koniec kilka fajnych cytatów z tomów "Wyspa Masek" i "Kamienni strażnicy". 

"- Czego chciał?
- Nie wiem. Chyba zapytać mnie o coś. Szkoda, że nie pamiętałem nawet, jak się nazywa...
Rick szedł przodem.
- Pan Marriet. Ursus Marriet. Ale nie nazywajcie go nigdy Ursusem, bo się wścieka.
- Ursus? - burknęła Julia. - Czy w tym miasteczku nie ma nikogo, kto by nosił normalne imię?
- Moja mama - odparł Rick, nie przystając.
- Czyli?
- Mama."

"Maski ukrywają jedynie rysy twarzy. Potrzeba o wiele więcej zręczności, żeby ukryć zamiary serca."

"- Ale po co właściwie pan tu przychodzi? Co tu jest do zrobienia? - zdenerwowała się Julia.
Fred pokazał rury w ścianie i enigmatycznie odpowiedział:
- Odkręcam zawory.
- Ale... Po co?
- Bo jeśli ja tego nie zrobię, to kto?
Dzieci spojrzały po sobie przejęte.
- Ale po co odkręcać te zawory?
Fred podrapał się za uchem.
- Prawdę mówiąc, nie wiem. Wiem tylko, że dwa razy w tygodniu mam tu przyjść i wszystkie odkręcić. Te czerwone muszę zamknąć, a te niebieskie otworzyć.
(...)
- Więc pan przychodzi tu dwa razy w tygodniu, żeby tylko odkręcać zawory?
- To moja praca.
- I nie wie pan, jaki jest jej sens?
- Jeśli o to chodzi, to większość ludzi tego nie wie."

"Curiositas anima mundi - ciekawość duszą świata."

"W snach jesteśmy zwykłymi marynarzami,
nie kapitanami, lecz ludźmi na pokładzie,
którzy nigdy nie wiedzą, jak dopłynąć do pięknych portów."

Ból.... głowy

Miałam dzisiaj zupełnie inne plany na spędzenie czasu, jednak ból potrafi wszystko pokrzyżować. Już trzeci dzień napierdziela mnie głowa i to tak, że nie pomagają żadne leki. Kręci mi się w głowie i szumi mi w uszach. Wolę nie szukać u dr Google diagnozy, liczę, że w końcu przejdzie. Chociaż nawet sen nie pomaga....



Z wyżej wymienionego powodu nie mogę zrobić dziś treningu na kaloryfer (czyt. mięśnie brzucha), nie mogę też popracować (o tym co robię będzie szerzej mowa w odrębnym poście). W związku z tym trochę powylewam swoich żalów na blogu.

Nadchodzi lato. Wszyscy dookoła  cieszą się z tego powodu. Ale nie ja. Dlaczego?
a) nie mogę jechać na wymarzone wakacje,
b) jak już gdzieś pojadę odpocząć, to tylko z rodzicami :/,
c) czekają mnie 2 zagraniczne wizyty znajomych, których nawet nie będę w stanie oprowadzić po okolicy, nie mówiąc już o moim kaleczeniu dawno nieużywanego języka,
d) nie mam z kim jeździć na wycieczki za miasto,
e) nie mam z kim robić tego, co lubię, np. grać w tenisa, badmintona, jeździć na rowerze, jechać nad wodę lub na basen,
f) zmagam się z wrastającymi włoskami po depilacji. W efekcie moje nogi wyglądają jak po pracy w kamieniołomie,
g) uaktywnia się moja meteopatia i skoki ciśnienia (nowość w tym roku),
h) i w ogóle wszystko mnie boli łącznie z zębami, których nie mam jak wyleczyć.

Nie ma co przedłużać tego posta. Zdaję sobie sprawę z jego marności. Mam nadzieję, że u Was jest lepiej. Trzymanko!



Lękowe sny

Bardzo często miewam lękowe sny. W zasadzie co noc i to po kilka snów w jednym seansie. Spadające windy (owszem, boję się nimi jeździć, ale bardziej boję się, że się nie otworzy, niż że spadnie), niemożność otworzenia oczu lub ucieczki przed wrogiem i te sprawy. Bardzo często budzę się mokra ze strachu. Ostatnio zdarzyło mi się nawet tzw. "zrywanie" podczas zasypiania i krzyczenie przez sen, co mnie samą obudziło. Przez to po ciężkim dniu nie mam możliwości wypoczynku. Mój sen nie spełnia swojej roli i w sumie mogę powiedzieć, że nie pamiętam kiedy ostatnio się wyspałam. A staram się spać minimum 8 godzin.



Dzisiaj śniło mi się, że wyskakuję z ogromnego basenu i jestem leciutka jak ptak, lecę pod sam sufit budynku, odbijam się od niego rękami i ponownie zanurzam się do basenu aż do samego dna. Czułam się jak hmmm.... delfin? podsumowując podobało mi się.

Zaraz po tym śniło mi się, że stoję z jakąś drugą, bliską mi osobą i nagle staje przed nami mężczyzna z bronią w ręku. Strzela do mojego towarzysza i zabija go na miejscu. Ja uciekam, ale zaraz potem trafiam w zaułek i również mnie dopada strzał. Najpierw udaje mi się zrobić unik. Przy drugim strzale ktoś tę osobę powstrzymuje, ale to nic nie daje, bo ja (dosłownie) umieram  już ze strachu. 

Chciałabym, aby w przyszłości była możliwość nagrywania i odtwarzania innym swoich snów. To by było fantastyczne. Na podstawie moich snów mógłby powstać nie jeden genialny scenariusz horroru... Najlepiej w symulatorze 5D. Pomyślę nad tym.

Nic nie ma w tej telewizji

Pewnie każdy z nas nie raz słyszał te słowa (lub - o zgrozo - sam je wypowiada!). Zdecydowałam się o tym napisać, bo strasznie mnie ten tekst irytuje. 
Po pierwsze, skoro nie ma co oglądać, to po co w ogóle kupujesz telewizor, nie mówiąc już o płatnych telewizjach kablowych????
Po drugie ZAWSZE jest coś do oglądania, tylko ludzie siadają nerwowi przed odbiornikami i szukają nie wiadomo czego. Czasami mam wrażenie, że zatrzymają się dopiero wtedy, gdy zobaczą w szkle:
a) mężczyźni - gołą babę,
b) kobiety - same siebie.

A gdyby tak spokojnie usiąść, włączyć pierwszy lepszy kanał i po prostu oglądać? Zainteresować się tym, co producent chciał przekazać? Wyrobić sobie swoją własną opinię? Owszem, najbardziej popularne kanały są stronnicze i nie każdy wytrzyma nerwowo oglądanie ich, ale nawet w podstawowych pakietach można znaleźć "perełkę". Zgodzę się również, że jest mnóstwo powtórek, do których nomen omen lubię czasem wrócić i przypomnieć sobie ulubiony film (np. Leona zawodowca i Dzień świra). 

A już najbardziej mnie rozbraja, gdy ktoś powtarza swoje "nie ma co oglądać", ale wiecznie siedzą (nawet oglądają na tzw. śpiocha) przed telewizją a potem opowiadają innym filmy ze wszystkimi szczegółami. Jak ktoś zaczyna opowiadać mi co oglądał, to dostaję szału. Czy jest w ogóle ktoś, kto lubi tego słuchać? 


Sama jeszcze nie odważyłam się na to, żeby wywalić z domu telewizor, ale chyba jest to jedyne słuszne rozwiązanie. Tylko pracując całymi dniami na komputerze nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze wolny czas spędzać w ten sam sposób, chociażby czytając wiadomości. Mam też złe przyzwyczajenie - nauczyłam się zasypiać przy tv. 



Mimo wszystko przystaję przy tym, żeby zamienić tv na książkę. Wszystkim to wyjdzie na dobre.