Pewnie każdy z nas nie raz słyszał te słowa (lub - o zgrozo - sam je wypowiada!). Zdecydowałam się o tym napisać, bo strasznie mnie ten tekst irytuje.
Po pierwsze, skoro nie ma co oglądać, to po co w ogóle kupujesz telewizor, nie mówiąc już o płatnych telewizjach kablowych????
Po drugie ZAWSZE jest coś do oglądania, tylko ludzie siadają nerwowi przed odbiornikami i szukają nie wiadomo czego. Czasami mam wrażenie, że zatrzymają się dopiero wtedy, gdy zobaczą w szkle:
a) mężczyźni - gołą babę,
b) kobiety - same siebie.
A gdyby tak spokojnie usiąść, włączyć pierwszy lepszy kanał i po prostu oglądać? Zainteresować się tym, co producent chciał przekazać? Wyrobić sobie swoją własną opinię? Owszem, najbardziej popularne kanały są stronnicze i nie każdy wytrzyma nerwowo oglądanie ich, ale nawet w podstawowych pakietach można znaleźć "perełkę". Zgodzę się również, że jest mnóstwo powtórek, do których nomen omen lubię czasem wrócić i przypomnieć sobie ulubiony film (np. Leona zawodowca i Dzień świra).
A już najbardziej mnie rozbraja, gdy ktoś powtarza swoje "nie ma co oglądać", ale wiecznie siedzą (nawet oglądają na tzw. śpiocha) przed telewizją a potem opowiadają innym filmy ze wszystkimi szczegółami. Jak ktoś zaczyna opowiadać mi co oglądał, to dostaję szału. Czy jest w ogóle ktoś, kto lubi tego słuchać?
Sama jeszcze nie odważyłam się na to, żeby wywalić z domu telewizor, ale chyba jest to jedyne słuszne rozwiązanie. Tylko pracując całymi dniami na komputerze nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze wolny czas spędzać w ten sam sposób, chociażby czytając wiadomości. Mam też złe przyzwyczajenie - nauczyłam się zasypiać przy tv.
Mimo wszystko przystaję przy tym, żeby zamienić tv na książkę. Wszystkim to wyjdzie na dobre.
0 komentarze:
Prześlij komentarz