Och gdyby tak był jeden skuteczny lek na lęk. Taka pigułka, dzięki której w ogóle nie odczuwa się lęku. Gdzieś tam skrycie mam nadzieję, że taki magiczny lek już jest, ale firmy farmaceutyczne nie udostępniają go, bo wolą zarabiać na tysiącach innych, nieskutecznych lekach. I przecież psycholodzy, psychiatrzy i inni lekarze muszą zarabiać. A być może nie udostępniają go, bo zbyt mocno ingerowałby w życie społeczeństwa. Wyobrażacie sobie co by to było, gdyby każdy przestał się bać czegokolwiek? Trochę przerażająca wizja.
Pomarzyć nikt mi nie zabroni. Gdyby jakimś cudem taka pigułka trafiła w moje ręce, to w pierwszej kolejności, jeszcze w ten sam dzień, pobiegłabym na lotnisko. W końcu odwiedziłabym kuzynki we Włoszech (ostatnio dużo im pomagam, więc tym intensywniej zapraszają mnie do siebie, nie wiedząc o mojej chorobie ☹️ ). Z Włoch poleciałabym prosto do Dublina, gdzie mieszka przyjaciółka mojej mamy. Zaprasza nas od 10 lat. Z Dublina poleciałabym do Tel Awiwu, gdzie mieszka kuzynka mojego taty i - również nie wiedząc o nerwicy - zakodowała sobie, że w październiku obowiązkowo do niej przylecimy. Potem wróciłabym do domu i zaczęłabym studia doktoranckie z zarządzania lub finansów. W między czasie umawiałabym się na randki i spotkania ze starymi znajomymi, których odsunęłam od siebie ze względu na chorobę. Pod koniec roku zafundowałabym sobie egzotyczne wakacje, a co! Później, już na spokojnie, zaczęłabym spełniać resztę swoich drobniejszych marzeń: zostałabym wolontariuszką w hospicjum, założyłabym własną firmę, systematycznie zwiedzałabym świat, itd. (więcej o moich marzeniach tutaj Moje marzenia ).
Wyobrażając sobie, że nagle lęk mnie opuścił, tak całkowicie, wzruszam się i łzy przychodzą mi do oczu. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jakimi jesteście szczęśliwcami, że możecie swobodnie wykonywać tak wiele czynności i nie ogranicza Was lęk. Pomyślcie o tym, jak następnym razem będziecie siedzieć w samolocie lub spotykając się ze znajomymi na kawie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz