Śniło mi się ostatnio tornado. Stałam razem z mamą w pokoju pod oknem dachowym i widziałyśmy je nad nami. Wirowały drewniane i betonowe fragmenty dachów, śmieci i liście z drzew. Wszystko w tumanach kurzu. Mówiłam do mamy: "Patrz, jest już nad nami, ale nie bój się, zaraz przejdzie dalej. Nic nam nie będzie." I obudziłam się.
Ostatnio pojawia się u mnie lęk przed wizytą u psychologa. Zastanawiam się dlaczego. Przecież chodzę tam od ponad 6 lat. Może dlatego, że już sobie radziłam z tą sytuacją, a nerwicy się to nie podoba? A może dlatego, że lęk wyczuwa, że będzie tematem rozmów? A może pod naciskiem ojca, który powtarza, że powinnam już sama tam jeździć?
Swoją drogą przyszła mi do głowy taka myśl, że terapeuta na 100% w którymś momencie kojarzy fakty i okazuje się, że zna osoby z opowieści. Bo przychodzą takie osoby X,Y i Z i każda z nich opowiada o swoich problemach, w których uczestniczą inne osoby. A świat jest mały i po jakimś czasie te osoby zaczynają się powtarzać w kilku opowieściach. Ciekawa sytuacja, chociaż moja terapeutka nigdy nie dała mi po sobie poznać, że wie, o kim mówię. Głupio tak wysłuchiwać, że np. komuś się nie powodzi w związku, wiedząc z innych źródeł, że ta osoba jest zdradzana. Patowa sytuacja dla terapeutki, nie zazdroszczę. Gorzej, jeśli za którymś razem bohaterem opowieści będzie ktoś z jej osobistych znajomych.
Jakiś czas temu pisałam, że jestem w trakcie realizacji kolejnego marzenia. Chodzi o zawarcie prawdziwej przyjaźni, której nigdy nie było mi dane doznać. Jakiś czas temu pojawiła się w moim życiu osoba, z którą spędzam czas i świetnie się dogaduję. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby zostać przyjaciółkami z prawdziwego zdarzenia. Jednak ona ma też inne koleżanki, z którymi się spotyka. I tutaj muszę być bardzo ostrożna, żeby nie popełnić błędów z przeszłości. Nie mogę budzić w sobie zazdrości, nie mogę z nikim rywalizować i nie mogę walczyć o pozycję lidera. Nie, nie i jeszcze raz nie! Już wiem, jak się kiedyś to skończyło i muszę się pilnować, aby znów wszystkiego nie zepsuć.
0 komentarze:
Prześlij komentarz