Taka klasyka, a ja dopiero teraz po nią sięgnęłam! Najpierw przeczytałam książkę, a później obejrzałam film, który trochę odbiegał od fabuły przedstawionej w wersji papierowej, jednak nie opuszczono najważniejszych kwestii. Ale to było dobre i poruszające! Naprawdę daje do myślenia.
"(...) jesteśmy maszynami, które mają defekty nie do naprawienia, defekty wrodzone lub spowodowane przez kolizje, czołowe zderzenia z tysiącami nieustępliwych przeszkód w ciągu lat; gdy zabierano nas do szpitala, byliśmy wrakami krwawiącymi rdzą gdzieś na złomowisku."
"Tu, w szpitalu, usuwa się usterki nabyte w miastach, w kościołach i w szkołach. Kiedy naprawiony wyrób powraca do społeczeństwa - zupełnie jak nowy, a czasami lepszy od nowego - szczęście rozsadza serce Wielkiej Oddziałowej; to, co do niej trafiło jako bryła szmelcu, jest teraz sprawną, wyregulowaną cząstką (...). Nareszcie jest dostrojony do otoczenia."
"(...) każda chwila spędzona w towarzystwie kolegów - co prawda nie wszystkich - ma znaczenie terapeutyczne, podczas gdy każda chwila spędzona na samotnych rozmyślaniach tylko powiększa waszą alienację.
- Czy dlatego musi być przynajmniej ośmiu chętnych, zanim można iść na terapię zajęciową czy fizjoterapię?
- Właśnie.
- A więc jeśli ktoś chce być sam, to znaczy, że jest chory, tak?
- Tego nie powiedziałam....
- Czyli idąc się załatwić, też powinienem brać siedmiu kumpli, żebym przypadkiem nie rozmyślał, siedząc na kiblu?"
"Przyspieszasz kroku, zbiegasz ze stoku. Nie możesz się ruszyć ni w przód, ni w tył, spójrz prosto w lufę i módl się, byś żył, żył, żył."
0 komentarze:
Prześlij komentarz