Wizyta u okulisty

 Do tej wizyty przymierzałam się już od dawna. Od kilku miesięcy zauważyłam znaczne pogorszenie wzroku, szczególnie w jednym oku. Stwierdziłam, że to już pewnie kwestia wieku i tego, że dużo czasu spędzam przed monitorem, dlatego nie śpieszyłam się z wizytą. Jednak nieostre widzenie coraz bardziej mnie denerwowało. 

Kluczowym momentem w podjęciu decyzji stała się historia znajomego. Opowiedział mi, że jego młodszej ode mnie kuzynce też nagle zaczął pogarszać się wzrok i po badaniach okazało się, że ma stwardnienie rozsiane. Wystraszona natychmiast zapisałam się na wizytę.

I klasycznie nie bałam się badania czy diagnozy, a tego, że nie będę mogła w każdej chwili wyjść z gabinetu - szczególnie w trakcie badania. Bałam się też zakropienia oczu - że nie będę wyraźnie widzieć, co wywoła u mnie atak paniki (nie będę mieć na to wpływu, nie będę mogła tego odwrócić, pozostanie mi tylko czekać, aż krople przestaną działać).

Wizyty bałam się już dzień przed. Nie mogłam spać. Cały kolejny dzień myślałam już tylko o tym, co mnie czeka. Profilaktycznie wzięłam 25mg hydro, a z racji tego, że daaaawno jej nie brałam, to prawie ścięła mnie z nóg. Nie nadawałam się do niczego.

Najzabawniejsze w tym wszystkim były słowa ojca: niech mama z tobą jedzie, bo jak zakropią ci oczy do badania, to nie będziesz mogła jechać autem. Hahahah serio? No dobra, niech ten jeden jedyny raz mama pojedzie ze mną na wizytę 😅

Wracając do samej wizyty. Gabinet znajdował się na I piętrze, daleko od drzwi, co nie ułatwiało sprawy. Na korytarzu było z 8 osób. Denerwowałam się, że będę musiała długo czekać. Na szczęście wezwali mnie po ok. 8 minutach.

Cała wizyta odbywała się błyskawicznie - od razu na wejściu badanie ciśnienia w oku, potem przejście do drugiego aparatu - badanie dna oka. Tutaj na mikrosekundy pojawił się lęk, gdyż musiałam patrzeć w zielone światełko i potem przez chwilę nie widziałam na oko. Ale trwało to naprawdę sekundy. Na koniec badanie wady wzroku w specjalnych okularach, recepta i tyle. Cieszę się, że trafiłam na tak fajną i sprawnie działającą lekarkę.


 

A jaka jest diagnoza?

Żadnych chorób oczu nie mam. Wady wzroku teoretycznie niewielkie: -0,25 i -0,75. Do tego lekki astygmatyzm, co rzekomo jest typowe dla osób z jasną karnacją. Tak więc dołączam do grona okularników :)




0 komentarze:

Prześlij komentarz