Silent dico

W jeden z weekendów były organizowane dwa wydarzenia, na które chciałam iść. 

1. Silent disco - to coś nowego, w czym nigdy nie brałam udziału. Było na tyle blisko od mojego domu, że byłam w stanie dojechać samodzielnie. Wydarzenie było kameralne, organizowane na świeżym powietrzu.

2. Festiwal muzyki klubowej - odbywał się jakieś 35 min. drogi od mojego domu. Była to dość duża impreza taneczna z moim ulubionym DJ. Było to zrealizowanie moich niespełnionych marzeń. Pamiętam, jak będąc nieletnia słuchałam transmisji z takich wydarzeń i nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła wziąć w nich udział. Nie doczekałam się z wiadomego powodu. 

Wraz z koleżanką stwierdziłyśmy, że wybierzemy wydarzenie dopiero w ten sam dzień, żeby się nie nastawiać oraz żebym się nie stresowała. Cały tydzień chodziłam podekscytowana mając cichą nadzieję, że uda mi się dojechać na wydarzenie nr 2.

W dzień wydarzenia byłam już trochę zestresowana i wiedziałam, że szala przechyla się w stronę nr 1. W głowie miałam też myśli, żeby nie jechać nigdzie, aby nie musieć wychodzić ze swojej strefy komfortu. Koleżanka nie była zbytnio zainteresowana wydarzeniem nr 2 i naciskała na nr 1. W efekcie pojechałyśmy właśnie na silent disco.

Był już wieczór, więc drogą się praktycznie nie stresowałam. W sumie to wcale się nie stresowałam. Towarzyszyła mi jedynie niepewność, typowa dla nowych wydarzeń - nie wiem jak się zachować, co robić, itp. Jednak i ona dość szybko minęła. 


Całe wydarzenie było bardzo ciekawym doświadczeniem. Na wejściu każdy otrzymał słuchawki z 3 kanałami muzycznymi do wyboru. W każdej chwili można było sobie wybrać rodzaj słuchanej muzyki. Oprócz tego był DJ, który grał na żywo jeden z kanałów muzycznych. Była ciepła noc, nie więcej niż 30 osób, siedzieliśmy na leżakach popijając napoje, a potem wszyscy poszli tańczyć - każdy do swojego własnego rytmu, słyszanego w słuchawkach. 

Mimo, iż wydarzenie zakończyło się moim osobistym sukcesem, to czułam pewien niedosyt. Bardziej zależało mi, żeby być na tym drugim wydarzeniu. Jeszcze w trakcie silent dico namawiałam koleżankę, żeby tam pojechać (tak, byłabym skłonna się przełamać), ale niestety nie przekonałam jej. Trochę mi żal, ale być może jeszcze nic straconego i jeszcze kiedyś uda mi się wziąć udział w podobnym wydarzeniu. 




0 komentarze:

Prześlij komentarz