Wakacje część II - Zatoka Gdańska

Oczywiście w wakacje nie mogło zabraknąć mojego ukochanego morza. W tym roku wybrałam Zatokę Gdańską, a dokładniej Mierzeję Wiślaną, żeby nie mieć daleko z Mazur.

Cel podróży: Jantar

Ilość dni:12

Ilość ataków paniki w czasie podróży: 0

Ilość zażytych leków podczas pobytu: 0

Podjęte wyzwania, podczas których odczuwałam lęk:

1. Pobyt na plaży bez mamy w upalny dzień - czas trwania lęku ok. 25-30 min.


 

2. Zwiedzanie obozu koncentracyjnego Stutthof - im dalej od wejścia i im więcej pustej przestrzeni, tym większy niepokój i lęk - czas trwania ok. 25-30 min.


 

3. Wycieczka do Krynicy Morskiej:

a) spacer wzdłuż przekopu - pusta przestrzeń i lęk o odcięciu drogi ucieczki, gdy most się obracał - czas trwania ok. 25 min.


 

b) Krynica - z początku lęk, ale im dłużej byłam w tym miejscu, tym lęk stawał się słabszy. Udało się zjeść deser w kawiarni (z dala od "domu"). Czas trwania ok. 20 min.


 

4. Wycieczka rowerowa do Mikoszewa - im dalej od mieszkania, tym większy lęk. Czas trwania ok. 25 min.


 

5. Druga wizyta u fryzjera - tym razem lęk był krótki, ale bardzo intensywny, na granicy z atakiem paniki. Czas trwania ok. 5 min.

6. Wycieczka do Trójmiasta:

a) podróż - czas trwania lęku ok. 15-20 min.

b) Muzeum Bursztynu w Gdańsku - mama poszła sama,  ja z ojcem poszliśmy na spacer po mieście - im dalej od auta, tym większy lęk. Z każdym kolejnym krokiem chciałam zawrócić. To miasto mnie przytłaczało, mnóstwo ludzi, kawiarenek, restauracji, obcokrajowców, gęsta zabudowa. Ostatecznie nie poddałam się i doszłam do Motławy. Czas trwania lęku ok. 20 min. Droga powrotna do auta już bez stresu. 

c) kawiarnia z ojcem (blisko parkingu, ale z dala od "domu") - czas trwania lęku ok. 3 min.

d) Muzeum II Wojny Światowej - zeszłam z ojcem na poziom -3, gdzie zaczyna się zwiedzanie. Poszliśmy do WC, po wyjściu z którego dostałam mini ataku paniki, że nie wiem, gdzie jest wyjście. Po odnalezieniu schodów znalazłam także plan zwiedzania (trzeba przejść z punktu A do punktu B bez możliwości wyjścia pomiędzy) i zrezygnowałam ze zwiedzania. Myślę, że to była rozsądna decyzja, chociaż żałuję, że nie zwiedziłam muzeum, bo podobno warto. Może następnym razem. Czas trwania ok. 8 min.

e) koncert organowy w Oliwie - no uwielbiam go i za każdym razem niesamowicie się wzruszam. Lęk był tylko na myśl, że podczas koncertu zamkną drzwi do katedry, ale na szczęście tego nie zrobili. Czas trwania lęku ok. 5 min. 


f) przejazd do Gdyni (z początku nieplanowany) i stanie w korkach - czas trwania ok. 3 min.

g) pierwsze w życiu zwiedzanie Daru Pomorza - nie wiedziałam, że tu też trzeba przejść z punktu A do punktu B. Pierwsze pomieszczenie, blisko wyjścia, w miarę ok, ale im dalej od wyjścia, tym było gorzej. Do tego razem z nami zwiedzała rodzina z małym dzieckiem, które co chwilę wołało, że się boi i nie chce dalej iść. Chcieli zawrócić, ale niemiła Pani z obsługi powiedziała, że jest wyznaczony kierunek zwiedzania i należy się go trzymać. Po tych słowach zaczęłam trochę panikować. Jeszcze gorzej było, gdy zeszliśmy jeszcze niżej pod pokład (do maszynowni), gdzie był wyznaczony wąski korytarz zwiedzania i strome schody. Od tego momentu niewiele pamiętam ze zwiedzania, gdyż dostałam ataku paniki i myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej wyjść na pokład. Gdy już zobaczyłam światło dzienne - ulżyło mi. Czas trwania lęku ok. 15 min. + atak paniki ok. 5 min.

7. Noc przed powrotem do domu nie mogłam spać, chociaż nie czułam lęku przed podróżą. W końcu zasnęłam, ale po kilkudziesięciu minutach wyrwałam się ze snu z paniką. Do teraz nie wiem, czego ona dotyczyła i skąd się wzięła. Może coś mi się śniło? Może gdzieś podświadomie odczuwałam lęk przed podróżą? Nie wiem. Czas trwania ok. 15 min. Rano, gdy zaczęliśmy się pakować do auta, pojawił się komunikat, że mamy słabe ciśnienie w kole. Wystraszyłam się, że może być przebite, że za chwilę musimy zdać mieszkanie i co ja zrobię, gdzie się schowam. Ojciec dopompował koła licząc na to, że komunikat zniknie. I rzeczywiście tak się stało, chociaż pozostał niepokój, że jeśli to jednak była dziura, to utkniemy gdzieś na autostradzie. Na szczęście był to jedynie spadek ciśnienia spowodowany różnicą temperatur, a tak mnie nastraszył. Czas trwania ok. 30 min.



Sytuacje bez lęku - ok. godzinny dojazd z Ostródy, długie spacery, posiłki z dala od mieszkania, noce, plażowanie, zwiedzanie Muzeum Poczty Polskiej, powrót do domu.

Podsumowując, II część wakacji jeszcze bardziej udana. Nie czuję się wypoczęta, głównie przez niewyspanie (niewygodne łóżko), obowiązki związane z dodatkową opieką nad psem oraz - co absurdalne - brak deszczu, dzięki któremu mogłabym przelenić się chociaż jeden dzień. Teraz przydałby się tydzień urlopu "po urlopie" :) Oczywiście już planuję kolejny wyjazd :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz