Ten tydzień minął mi pod znakiem pracy i wielkich dylematów. II połowa września będzie dla mnie ciężka pod kątem pracy. Raz, że powoli kończę wdrażać swój pierwszy, własny sklep internetowy, a dwa, że od października wchodzą duże zmiany w przepisach podatkowych. I teraz nie tylko muszę się z nimi zapoznać i nauczyć się ich stosować praktyce, ale także w jakiś zrozumiały sposób muszę je przekazać klientom.
Zawsze chciałam mieć wiele fakultetów, nie chciałam kończyć swojej edukacji na magistrze. Długo zastanawiałam się, czy zrobić kolejny kierunek, czy może studia podyplomowe, a nawet rozważałam zrobienie doktoratu. Nie wiem tak do końca jakie są moje pobudki - czy udowodnienie, że mimo zaburzeń lękowych potrafię coś osiągnąć, czy chęć dowartościowania się, czy rzeczywiste zdobycie wiedzy. Nie ważne. Ważne, że cokolwiek robię, żeby iść do przodu. I tu mogę chyba pierwszy raz wypowiedzieć się pozytywnie o pandemii, bo dzięki niej dużo uczelni oferuje teraz studia on-line. Zastanawiałam się, czy mam jeszcze siłę na pisanie prac, czy w ogóle mam czas na naukę, tym bardziej teraz (patrz pierwszy akapit). Ale stwierdziłam, że nie wiadomo, co będzie w przyszłym roku i taka okazja może się więcej nie przytrafić więc... Od dziś posty piszę jako studentka Collegium Humanum :)
W między czasie dotarła do nas smutna wiadomość, że drugi brat mojej mamy ma raka, bardzo złośliwego, z licznymi przerzutami, nienadającego się do leczenia. Póki co wypieram z głowy myśli, że może go zabraknąć.Bo jeśli pokolenie mamy zaczyna odchodzić....
0 komentarze:
Prześlij komentarz