Mija miesiąc odkąd nie ma mojej psiej siostry. Za każdym razem kłuje mnie w dołku. Ile ja bym dała, żeby usłyszeć znów jej szczekanie, poczuć ciepełko jej futerka i wilgotny nosek :( Boli...
Z wujkiem jest coraz gorzej. Już wiemy, że nie wróci do Polski co oznacza, że już się nigdy nie zobaczymy, nie pożegnamy się... Cierpię, boli mnie to. Widzę jak cierpi mama, ciocia. Nawet sobie nie wyobrażam, co musi czuć babcia... Dziś ma urodziny. Dopiero 62 lata. Jego ostatnie urodziny...
Codziennie poruszam się jak zombie w transie. Z całych sił skupiam się na tym, co mam do zrobienia. Staram się nie myśleć o tym wszystkim, co jest dookoła. Wieczorami czuję zawroty głowy, a myśli zaczynają mi uciekać spod kontroli. Wtedy zaczyna się dołowanie, ból duszy i serca, leją się łzy. Czekam na kolejny atak paniki. To musi nastąpić. Tak wiele złych rzeczy się dzieje, że to musi w końcu jebnąć! Tracę motywację do działania. Bo po co? Dla kogo? Jaki to będzie mieć sens bez bliskich osób?
0 komentarze:
Prześlij komentarz