Miałam nadzieję, że post o tym temacie nigdy nie powstanie. Myliłam się. Od jakiegoś czasu zauważyłam problem alkoholowy u swojego ojca.
Już kiedyś była taka sytuacja, że codziennie po pracy sobie "piwkował". Nie pomagało zwrócenie uwagi przez mamę. Aż w końcu tacie pogorszył się jeden wynik z badania krwi (nie z powodu nałogowego picia piwa) i musiał zacząć brać leki, których absolutnie nie można łączyć z alkoholem.
Przez kilka lat był spokój. Ojciec pił tylko okazjonalnie na jakichś imprezach i ewentualnie 2-3 piwa w weekend. Aż do czasu.
Ostatnio alkohol znów go pochłonął. Gdy tylko zbliża się piątek, ojciec szuka jakiegokolwiek pretekstu, żeby się napić. Z początku jeszcze szukał kompana i pod byle pretekstem szedł do wujka (gdzie w ciągu tygodnia ciężko jest go namówić, żeby chociażby coś mu zaniósł). Ponieważ wujek nie ma najlepszego zdrowia, zaczęły mu przeszkadzać coweekendowe odwiedziny ojca. I zaczął pić sam. Wielokrotnie zwracałyśmy z mamy uwagę ojcu, że za dużo pije, że wpadł w nałóg i jest już alkoholikiem. Więc zaczął się ukrywać. Pije cichaczem, ma pochowany alkohol w garażu. Cicho i dyskretnie sobie nalewa wypijając wszystko na rurę, a następnie szklankę wkładając do zmywarki, żeby nie było żadnego śladu po zbrodni.
Każdy piątek, sobota, urlop i dzień wolny od pracy = upijanie. W tygodniu nie wypija ani kropli, ale to nie zmienia faktu, że wpadł w nałóg. Nie macie pojęcia jak ogromnie mnie wkur*** gdy w piątek po pracy słyszę, jak już pod byle pretekstem dzwoni do wujka, bo już nie może wytrzymać. Cały autorytet, który sobie zbuduje, całą relację, którą i tak mamy mocno nadszarpaną, psuje w mgnieniu oka. Mama stwierdziła, że już nie ma do niego siły, bo musiałaby się z nim co weekend kłócić i w końcu rozwieść. Na każdą uwagę z mojej strony reaguje agresją i stwierdzeniem, że jestem gówniarą (ptak tylko przypomnę, że skończyłam 30 lat) i nie będę mu mówić co ma robić. Na uwagi mamy odpowiada, że jest dorosły i może robić co chce. Po czym ucina jakiekolwiek dyskusje i wychodzi.
Nie ma szans spędzić wspólnie weekendu, czy to jadąc na wycieczkę rowerową, czy zwyczajnie oglądając seriale i zajadając się pizzą. Ojciec tylko czeka, żebyśmy z mamą wyszły z domu, bo wtedy będzie mógł w spokoju się napić. Nikt mu nie będzie gderał, ani nie będzie musiał zachowywać się uważnie.
W efekcie w każdy weekend mam ochotę stracić się z domu, żeby się nie denerwować. Jest mu okropnie wstyd za ojca. Tym, bardziej, że nachodzi innych w poszukiwaniu alkoholu. O jak bardzo mnie irytuje wyszukiwanie przez niego pretekstów! Niestety sama w tym kierunku niewiele zdziałam. Przede wszystkim musi zadziałać mama i... sam ojciec. Chociaż też nie jestem bez winy, bo ojciec czuje się czasem odrzucony, bo zbyt wiele czasu spędzam sama z mamą. Są chwile, że uważa się gorszym od nas, bo zwracamy mu uwagę na niektóre zachowania (np. na imprezie u nas w domu pierwszy nakłada sobie na talerz). Ale takie zachowania mnie irytują i również przynoszą mi wstyd, więc nie mam zamiaru zaprzestać.
Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Bo trwa to już dość długo.
Albo lepiej niech się nie rozwija.
0 komentarze:
Prześlij komentarz