Plany na święta i na sylwestra

Jak już wiecie, nie lubię świąt. Nie potrafię poczuć tej atmosfery, wczuć się w to, cieszyć się. Może jeszcze kiedyś to się zmieni, nie wiem. Ostatnio mam mnóstwo pracy i postanowiłam, że nie będę robić żadnych przygotowań do świąt. Nie będę myć okien dla Jezuska, ani pastować podłogi pod łóżkiem na kolanach. Jedyne co, to upiekę ciasta, ale tylko dlatego, że mam zamówienia.

Mam 27 lat i pierwszy raz w życiu będę jeść wigilię poza domem. Organizuje ją kuzynka, ale będzie to praca patchworkowa - każdy przygotowuje inną potrawę. Nie ukrywam, że jest to dla mnie wyzwanie, ponieważ ma być ok. 14 osób. W drugi dzień świąt idę do cioci, gdzie ma być ok. 20 osób, ale to już jest standard od lat, więc jestem przyzwyczajona.




Ale święta to nic w porównaniu z sylwestrem. Miałam do wyboru trzy opcje:

1. Zostać w domu, zakopać się w pościeli przed tv z chipsami, pizzą, colą i innymi zdrowymi przekąskami i z melancholią przywitać (albo przespać) nowy rok.

2. Dostałam zaproszenie od męża kuzynki. Niby fajnie, zawsze są fajne przekąski, jest wesoło, ale i męcząco z dwójką dzieci.

3. Pier*&^% wszystko i iść na bal. I właśnie tą opcję wybrałam :) Pierwszy raz w życiu pójdę na prawdziwy, sylwestrowy bal. Więcej szczegółów na razie nie zdradzę, bo jeszcze nie wiem, czy to ogarnę, ale jak już będzie po wszystkim, to na pewno zdam relację na blogu.   
 

0 komentarze:

Prześlij komentarz