Była sobie księżniczka, która miała bardzo długie włosy. Jak to księżniczka,
miała swoją własną wieżę w zamku swojego ojca. Nigdy nie opuszczała tej wieży w tradycyjny sposób, zawsze na swoim wiernym smoku o nazwie Wiatr We Włosach. Warto tu zaznaczyć, że latanie na smoku było w tych czasach bardzo rzadkie i księżniczka nie znała drugiej osoby, która potrafiłaby taką bestię oswoić.
Pewnego dnia, gdy opalała się na szczycie swojej wieży, zauważyła, że coś
zasłania jej słońce. W pierwszej chwili pomyślała, że to pewnie chmura, ale sytuacja powtarzała się raz za razem. Zaczęła lustrować niebo niczym angielska obrona przeciwlotnicza w trakcie bitwy o Anglię i dostrzegła wysoko nad sobą duży czarny obiekt, nigdy wcześniej nie spotykany w tych rejonach. Spojrzała w dół. Wiatr We Włosach nadal wylegiwał się w swojej jamie. W tej sytuacji mogła podjąć tylko jedną decyzję.
Wyciągnęła ze swojej prywatnej biblioteczki encyklopedię i zaczęła szukać,
czym jest ten duży, czarny obiekt. Niestety żaden rysunek nie przedstawiał tych dziwnych kształtów, które jeszcze przed chwilą zasłaniały jej słońce. Księżniczka postanowiła, że następnego dnia zapyta służącą, która codziennie przynosi jej na wieżę śniadanie, czy też widziała ten dziwny obiekt i czy orientuje się, co to takiego.
I na początku rzeczywiście chciała tak postąpić, ale za chwilę pojawiła się w
jej głowie pewna refleksja. "Jestem księżniczką i dosiadam smoka, jestem wyjątkowa, a ponadto powstaje o mnie opowiadanie." Szczególnie ten ostatni fakt zadziałał na nią motywująco. Przywołała swojego towarzysza ze skrzydłami i razem wznieśli się w przestworza.
Księżniczka leciała w stronę słońca, lecz w połowie drogi zorientowała się,
że nie może oddalać się sama od wieży, więc zawróciła. Niestety Wiatr We Włosach nie posłuchał jej i poleciał w inną stronę.
Nie posłuchał, bo wiedział, jakie są prawdziwe pragnienia księżniczki.
Chciała lecieć w kierunku kształtu na niebie, który - czym była bliżej - zaczynał przybierać znajomy wygląd. Czyżby to było to, o czym myślała przez tyle lat? Czy to jest inny smoczy jeździec? Zgodnie z encyklopedią ze swojej biblioteczki, wszystkie smoki z wyjątkiem jednego już dawno wyginęły.
Długowłosa księżniczka pełna obaw, ale i ekscytacji, coraz bardziej zbliżała
się do enigmatycznego kształtu. A im była bliżej, tym więcej pytań pojawiało się w jej głowie. Czy to możliwe, że to ostatni żyjący smok ujeżdżany przez ostatniego na świecie księcia? Dlaczego on leci od strony słońca? Czy dobrze robię, że wbrew woli ojca lecę mu na przeciw, zamiast wracać na wieżę? Czy po tej podróży dam radę rozczesać włosy?
Odpowiedź na te pytania miała się zaraz pojawić, i stało się to szybciej, niż
się spodziewała. Osoba na drugim smoku zaczęła się coraz szybciej zbliżać do księżniczki. Wszystko wskazywało na to, że córka króla wielkiego zamku została też zauważona przez tajemniczego jeźdźca. Gdy dzieliła ich już odległość mniejsza od mili, długowłosa mogła już dostrzec pierwsze szczegóły. Smok był czarny i wielki, rozpiętość jego skrzydeł była dwukrotnie większa niż Wiatru We Włosach.
Księżniczce coś nie pasowało. Przecież od dziecka wpajali jej, że jak dorośnie,
to przyjedzie po nią książę na białym koniu. A tymczasem przyleciał na wielkim, czarnym smoku! Być może to nie jest ten jedyny?
I w tym momencie zdała sobie sprawę, że to co słyszała od dziecka, było
wielką bujdą. Biały koń to była bajka, którą karmili księżniczkę, bo chcieli mieć pewność, że nigdy nie wyfrunie za daleko. Czyżby ta moja encyklopedia była stworzona specjalnie dla mnie? - pomyślała. Czyżby wielki maester, który sprawiał wrażenie mojego przyjaciela, aż tak mnie oszukał?
Księżniczka postawiła wszystko na jedną kartę. Mimo wielu obaw, postanowiła
zaryzykować. W końcu od dawna marzyła o ucieczce z wieży i o wybudowaniu własnego zamku. Ale najbardziej marzyła o prawdziwej, szczerej miłości. Poklepała więc Wiatr We Włosach po grzbiecie i szepnęła mu do ucha: cała naprzód! Po chwili znalazła się oko w oko z nieznajomym.
Spojrzała na niego, a on na nią. Od razu dostrzegła coś niezwykłego w
jego spojrzeniu, patrzyła na księżniczkę w inny sposób, niż mieszkańcy zamku. Podobało jej się to. Wiatr We Włosach też sprawiał wrażenie, jakby pozytywnie zareagował na smoka, którego dosiadał tajemniczy przybysz. Nieznajomy, nic nie mówiąc, pokazał na południowy wschód. Księżniczka nic z tego nie rozumiała. Zgodnie z encyklopedią tam był tylko ocean i kres płaskiej ziemi. Znajdujące się tam wiry są niebezpieczne nawet dla smoczego jeźdźca. Mężczyzna skierował w tę stronę swoją bestię, zachęcając księżniczkę, by zrobiła to samo.
Księżniczka znów się zawahała, jednak Wiatr We Włosach nie dał jej
chwili do namysłu, gdyż poderwał się do lotu i ruszył za tajemniczym smokiem. Po kilkunastu metrach trafili na podniebną zawieruchę. Pod nimi rozciągały się ciemne, burzowe chmury. Sprawy zaczęły się komplikować - Wiatr We Włosach nie miał siły przebić się przez powietrzne koleiny, nieznajomy i jego smok powoli zaczynali znikać z oczu, a księżniczka zupełnie nie wiedziała co robić, bo nigdy nie była tak daleko od wieży. Jakby tego było mało, strażnicy zorientowali się, że nie ma jej w swojej komnacie. Król ogłosił alarm i kazał wzbić w powietrze wszystkich skrzydlatych strażników.
Po wydaniu rozkazu król przypomniał sobie, że księżniczka jest
jedynym znanym mu człowiekiem, który dosiada smoka, a strażnicy mogą się wznieść do góry tylko w momencie, gdy ich wystrzeli z katapulty. Był bezsilny, lata prób założenia księżniczce niewidzialnych kajdan skończyły się niepowodzeniem. Wracając do tego, co się dzieje w powietrzu - nieznajomy dostrzegł zakłopotaną księżniczkę i wrócił po nią. Od teraz zawsze będę obok ciebie - powiedział, uśmiechając się. Teraz już razem polecieli w nieznanym dla długowłosej kierunku. Od tego momentu już nigdy nie poczuła strachu. I Żyli długo i szczęśliwie.
Koniec
0 komentarze:
Prześlij komentarz