Moja mama miała w tym tygodniu urodziny. Jako prezent dałam jej m.in 3 bilety do kina i zaproszenie na obiad do restauracji, też dla 3 osób. Wiedziałam, że weźmie mnie i ojca. Ktoś by pomyślał "co za prezent, to dla niej czy dla siebie?", ale nie sądzicie, że dla mamy byłoby prezentem, jeśli udam się w miejsca, których się boję, i poradzę sobie? Przecież to kolejny krok do odcięcia pępowiny.
Musieliśmy jechać 30 km, żeby znaleźć kino nienależące do sieciówki. Nie chciałam iść do wielkiego centrum handlowego, bo to potęguje mój lęk. Poza tym w obcych miejscach paradoksalnie czuję się lepiej. Droga minęła mi z malutkim poddenerwowaniem, ale w sumie ok.
Pierwsze poszliśmy na obiad do knajpki, którą znam i lubię. Też w tej miejscowości. Znów moje obawy były przerysowane, bo nic mi się nie działo. Może nie byłam w 100% swobodna, ale też nie towarzyszył mi lęk. Zjadłam pyszną rybkę robioną na parze i gotowane warzywa, a do tego wypiłam świeży sok z marchewki. Nie no żartuję, to nie w moim stylu :) Jadłam paluszki z piersi kurczaka smażone w cieście naleśnikowym na głębokim oleju, do tego pieczone ziemniaczki i 0,5l Coli 😃
W trakcie posiłku wzięłam profilaktycznie hydroxyzynę, bo najgorsze wciąż było przede mną. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc poszliśmy na deser - pyszne gofry z bitą śmietaną i owocami - omniom omniom ;)
Ostatni raz w kinie byłam jakieś 10 lat temu. Oto jak moje lęki potrafią wyłączyć z życia kulturalnego. Nie pamiętam czasów komuny, ale według rodziców kino wyglądało dokładnie tak jak wtedy. Jedna sala, stare fotele, kiepskie nagłośnienie. Na seans wpuszczano równo o podanej godzinie, co ma swoje plusy, bo nie było reklam. Za to możecie sobie tylko wyobrazić wąski, ciasny korytarz-poczekalnię, do której wciśnięto 150 osób w grubych, zimowych kurtkach, gdzie co druga osoba opychała się już z nudów popcornem i nachosami, maczanymi w sosie czosnkowym. Co więcej, ludzie nie mieścili się już w środku i kolejka ustawiała się na chodniku. W tzw. "sklepiku" nie było już żadnych napojów oprócz wody i energetyków, a mimo to była kolejka chętnych. Nie mogąc znieść tej duchoty i ciasnoty wyszliśmy na świeże powietrze w poszukiwaniu najbliższego sklepu. Kupiliśmy coś do picia i wróciliśmy do kina. Akurat już wpuszczali na salę. Pech chciał, że kupiłam miejsca najbardziej oddalone od drzwi. Za plecami widniały jeszcze jakieś inne, ale przypomniała mi się sytuacja, jak jako nastolatka poszłam z kuzynem do kina i weszliśmy do drzwi ewakuacyjnych, które... otwierały się tylko w jedną stronę. Znaleźliśmy się na jakieś klatce schodowej, do tego ciemno i żywej duszy nie było. Pamiętam, że spanikowałam, bo wszystkie drzwi od środka nie miały klamek. W końcu trafiliśmy na jakiegoś ochroniarza, który musiał widzieć całą sytuację na monitoringu i wyprowadził nas na zewnątrz - jak się okazało - całego centrum handlowego. Biegiem wróciliśmy z powrotem na salę kinową po swoje rzeczy. Po całej sytuacji mieliśmy niezły ubaw :) Co nie zmienia faktu, że teraz nie wchodzę już do drzwi, które nie wiem, dokąd prowadzą :)
Wracając do sedna - przez połowę filmu czułam się źle, spięta, z lękiem, czekając na atak paniki. Kilka razy chciałam się już podnieść i wyjść, ale powstrzymywał mnie fakt, że wszyscy zwrócą na mnie uwagę. Wciąż patrzyłam na drzwi, którymi weszliśmy. Były zamknięte. Zastanawiałam się, czy zamknęli nas na klucz, a po seansie wypuszczą nas tylnymi drzwiami. Bałam się, że na skutek lęku będę chciała wyjść, a te drzwi okażą się zamknięte i wtedy to dopiero się zacznie. Bałam się, że w zamkniętym pomieszczeniu, wśród ponad 100 osób, zacznie mi brakować tlenu. Próbowałam wyobrazić sobie, że jestem sama w domu i oglądam film w łóżku, w komfortowych warunkach. To jednak nie działało i zamiast skupić się na filmie, to zastanawiałam się, czemu nikt nie wychodzi do toalety i czy te drzwi są otwarte. Wszystko minęło, gdy W KOŃCU ktoś poszedł siku i okazało się, że te drzwi SĄ OTWARTE, mają klamki z obu stron i nikt nie zamknął nas na klucz. Resztę filmu obejrzałam już w spokoju. Taki sam był powrót do domu.
Co do samego filmu, to uwielbiam dwie pierwsze części. W sieci znajduje się już mnóstwo negatywnych opinii na jego temat. Niestety mimo chęci producentów, współczesna wersja ma niewiele wspólnego ze swoimi poprzednikami. Fabuła może i nawiązuje do historii, ale te teksty, gra aktorów i nawet sama fabuła to już nie to samo. Za dużo w tym wszystkim współczesności. Nie wystarczy w kółko powtarzać "tu jest jakby luksusowo", żeby poczuć ten klimat. No i nie było mojej ukochanej Pusi. Film powiedziałabym, że był po prostu zwyczajny.
Na chwilę przed odlotem
Wśród ptasich stad
W zawiłym horoskopie
Na tysiąc lat
Wśród ptasich stad
W zawiłym horoskopie
Na tysiąc lat
W otwartym nagle oknie
W cieniu za firanką
Wśród ludzi na przystanku
W słońcu i we mgle
Ref:
Szukaj mnie cierpliwie dzień po dniu
Staraj się podążać moim śladem
Szukaj mnie bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę
Wśród siedmiu dni tygodnia
Jednakich tak
W tańczących deszczu kroplach
Zawodu łzach
Po lustrach obu stronach
W nowych wciąż marzeniach
Gdzie jestem gdzie mnie nie ma
Już nie bardzo wiem
0 komentarze:
Prześlij komentarz