Dziś mam ostatnie urodziny z dwójką z przodu. Postanowiłam dać sobie czas do 30-tki z zamartwianiem się o swoje jestestwo. Chociaż z drugiej strony co to da? Co to zmieni? Przecież nic na siłę, wszystko w swoim czasie. Ale łatwo się mówi, a gorzej jest w rzeczywistości. Czy powinnam się martwić, że w tym wieku jestem tu gdzie jestem? Że nadal mieszkam z rodzicami, bez męża, dzieci, własnego mieszkania? A może to tylko nacisk społeczeństwa, w którym przyszło mi się wychowywać? A może pójdę własną ścieżką, jak na antykonformistkę przystało?
Cały tydzień chodziłam jak struta. Nie cieszyły mnie przygotowania, byłam pełna lęku i napięcia. Robiąc zakupy co chwilę musiałam wracać do wyjścia, żeby ochłonąć i nie zemdleć. Wszystko z powodu psiej siostry, która gorzej się czuła. Ale na urodziny zrobiła mi fantastyczny prezent i odzyskała swoją energię.
Trochę stresowałam się też przyjściem gości, bo w końcu to moja impreza i nie będę mogła z niej uciec. Dawno nie czułam tego rodzaju lęku. Nic przyjemnego. Ale ostatecznie wszystko się udało i było miło ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz