To jedna z pierwszych książek o historii Polski, z którą miałam do czynienia. Historia bohatera ulokowana jest w czasie II wojny światowej. Niektóre opisy scen mordowania ludzi i zbeszczeszczania ich ciał były naprawdę okrutne, chociaż na innych osobach, które przeczytały tę książkę, zrobiły większe wrażenie. Cóż, dopadła mnie znieczulica.
"W moim sercu wzbiera coraz większa rozpacz, żal ogromny siada mi na moich barkach, wątłych i umęczonych, i przygniata je niczym kamień młyński. Łzy gorące, gorzkie i ciche napływają mi do oczu, duszą mnie i dławią. Staram się je za wszelką cenę stłumić i zahamować. Niestety, moje wysiłki idą na marne. Stopniowo, początkowo ciche, a następnie niemal spazmatyczne łkanie coraz bardziej rozdziera mi piersi." - jak ja dobrze znam to wstrętne uczucie...
"O, jakże wszystko wydaje mi się znienacka niesamowicie absurdalne. Bo po cóż ta nieustanna mordęga z losem, ta walka straszna i uporczywa o każdą minutę życia, o kromkę chleba, o okruch ludzkiej życzliwości? Kiedy i tak przecież wszystkich nas - jednego już jutro, drugiego trochę później - przykryje złowrogi całun śmierci, unicestwi nas doszczętnie, wciśnie nas do nicości głucho milczącej, tajemniczej i nieodgadnionej."
"Sen, brat śmierci, jak mówią poeci, byłby dobrym lekarstwem na moje udręki."
"Im mniej człowiek "skażony" jest cywilizacją i kulturą, tym więcej w nim naturalności. Zwierzęta nie znają pojęcia grzechu. Robią to, co im podpowiada instynkt głodu oraz przemożna, straszna siła nakazująca zachowanie gatunku."
"Szura, która była wychowawczynią Diany (...) mogłaby tu przyjść i zobaczyć, że leżymy obok siebie w ubraniach i że rozdziela nas miecz - miecz owej cieniutkiej warstewki kultury, którą posiadaliśmy i która narzucała nam bolesne ograniczenia. Właśnie wtedy, kiedy tak leżeliśmy w ubraniach obok siebie, uświadomiliśmy sobie z całą ostrością, że im człowiek ma w sobie więcej kultury i szlachetności, tym więcej cierpi."
"(...) uświadomiłem sobie, że ani prostak, ani mędrzec nie są w stanie dociec, co tak naprawdę siedzi we wnętrzu drugiego człowieka. Bo jego dusza to rzeczywiście mroczny, pełen nieodgadnionych tajemnic, ciemny las."
"Stałem przez jakiś czas nad tą przepaścią i wpatrywałem się dosyć długo w jej kamieniste wnętrze porośnięte drobnymi krzewami i dziwnie wyglądającymi bladymi chwastami. Od wielu już wieków - myślałem pełen melancholii - istnieje dobrze wypróbowany sposób rozwiązywania trudnych problemów. Wystarczy, abym podszedł o jeden krok dalej w pobliże tej czeluści i następnie wykonał odpowiedni ruch. Moje ciało zostałoby w ciągu jednej sekundy roztrzaskane o potężne, ostre głazy leżące kilkadziesiąt metrów niżej. A moja udręczona dusza, lekka jak piórko, nareszcie pozbawiona raz na zawsze tych strasznych trosk, uleciałaby do nieba."
"Nie darmo mędrcy twierdzą: "rozwaga czyni nas tchórzami". Im bardziej staramy się być mądrzy i roztropni, tym większa bojaźń i trwoga napływa do naszych zajęczych serc."
"Pomyślałem sobie, że każdy mieszkaniec Ziemi powinien od czasu do czasu popatrzeć choćby przez chwilę na owo rozgwieżdżone, pełne tajemniczych galaktyk niebo, a szybko uświadomi sobie, jak bardzo śmieszną istotką jest człowiek."
Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczą główną,
Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.
Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia -
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
Powiem ci: śmierć i miłość - obydwie zarówno.
Jednej oczu się czarnych, drugiej - modrych boję.
Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.
Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,
To one pędzą wicher międzyplanetarny,
Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,
Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.
Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,
By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia -
I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.
Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.
autor - Jan Stasica
0 komentarze:
Prześlij komentarz