Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

Nadal walczę

Moja walka z lękami trwa. Ranki są trudne (zawsze były), a do nich dołączyły wieczory i noce, chociaż kiedyś pod osłoną nocy czułam się o wiele lepiej. Lęk próbuje się wedrzeć w każdą dziedzinę mojego życia. Własnego życia, którego tak niewiele mi już zostało. 

Napisałam więcej treści, ale pomyślałam "stop!". Wszystko, co napisałam, usunęłam. Dziś po prostu zostawiam Was z filmikiem i z własnymi myślami. 




 


Mam już szafę, ale dalej żyję jak cygan

Żyję jak cygan zamknięta w mojej małej enklawie. Boję się być sama w domu, boję się z niego wyjść, ale robię to na siłę, bo nie chcę się cofnąć do punktu 0, nie mogę dać się zawładnąć nerwicy. Zabrała mi już moją strefę komfortu, ale nie pozwolę jej zabrać wszystkiego. Trwa walka między lękami a depresją, która uporczywie puka w moją skorupę. Skorupa jeszcze jest, ale powoli pęka. Czas pokaże, czy pęknie, czy zacznie się zrastać.

 

 

Ostatnio miewam paranoje. Zaczynam wywoływać u siebie lęk np. na myśl, że zaczyna padać deszcz, a ja nie mogę go powstrzymać, nie mam nad nim kontroli. Albo gorzej: że Rosja wywoła wojnę i nie poradzę sobie ze swoimi lękami. Czymże jest taka pandemia COVID w obliczu wojny? Inny lęk, bardziej egzystencjalny: jestem coraz starsza a wciąż znajduję się w tym samym miejscu. Moi rodzice nie są młodsi, cała rodzina się starzeje i wkrótce zostanę na tym świecie sama. Następny lęk dotyczy choroby: boję się, że zachoruję, a nie będę w stanie iść do lekarza, o szpitalu już nie wspominając. Będę wyć z bólu gdzieś w kącie swojego łóżka, a wkrótce zacznę wyć z rozpaczy, aż umrę ze zgryzoty i bezsilności. 

Moja przyszłość znów rysuje się w czarnych barwach.


Nie jest dobrze

Ostatnio czuję się fatalnie. Wczoraj przyszło jakieś apogeum. Tak mnie bolała głowa, że miałam wrażenie, że zaraz mi ją rozerwie. Ból był nie do wytrzymania. Byłam o krok od wezwania pogotowia ale... wraz z tą myślą pojawił się lęk. Przecież zawsze boję się pogotowia! A co, jeśli wezmą mnie do szpitala? Co, jeśli ich przyjazd nie pomoże? Co, jeśli potraktują mnie jak wariatkę? Wszyscy dookoła będą pytać, co się stało, że przyjechało pogotowie. Tak, wiem, durne myślenie, ale wywołało u mnie atak paniki. Męczyłam się okropnie, ale w końcu zasnęłam.

 

Wszechobecny ostatnio lęk i ciągłe napięcie doprowadziły do znacznego pogorszenia nastroju. Chodzę jak struta, nie mam do niczego chęci ani motywacji, ciągle chce mi się płakać. A najbardziej chyba boli mnie to, że wszyscy jadą na wakacje nad moje ukochane morze, a ja nie mogę! :( I to nie jest zazdrość, że w tym roku mnie to omija, a raczej uczucie, że oni po prostu wsiadają w auto i jadą dokąd chcą, nie zastanawiają się, nie boją, a mnie to tak bardzo, bardzo dużo kosztuje! Każda minuta to u mnie walka z lękiem, nie ma miejsca na relaks, podziwianie widoków czy odpoczynek. Ciągle tylko lęk, napięcie i to okropne uczucie obcości, jakbym patrzyła na wszystko z góry. 

Niech to się wreszcie skończy :(


Antykonformiz chowa się do szafy

Ostatnio zmagam się z mocnym nawrotem lęków. Są momenty, że znów boję się zostawać sama w domu, a wyjazd poza granice miasta wiąże się z cudem. W takich chwilach z pomocą przybywa mi kilka zasad:

1. Na nerwicę jeszcze nikt nie umarł.

2. To są tylko myśli, moje ciało jest zdrowe.

3. Nie zaciskać lęku, puścić go wolno i pozwolić mu płynąć, poczekać aż minie.

W chwilach wzmożonego lęku przestaję być antykonformistką, ponieważ boję się odbioru społecznego, a od dzieciństwa zostałam wychowana tak, aby podążać utartymi schematami i nie wychylać się.

 

 

Dla przykładu: dopada mnie w nocy lęk. Jest godzina 2:00 i nie mogę zasnąć. W głowie pojawia się myśl, żeby ubrać dres i iść wybiegać napięcie, albo wsiąść w samochód i pojechać przed siebie. Ale nigdy tego nie robię. Dlaczego? Bo wzięto by mnie za psychola. Rodzice popatrzyliby na mnie, jakbym zwariowała, a to na pewno by mi nie pomogło. A przecież w takim zachowaniu nie ma nic nadzwyczajnego! Ile to ludzi prowadzi nocny tryb życia? Ale nie u mnie w rodzinie. Noc jest od spania i koniec kropka. Jeśli ktoś w nocy nie śpi, a nawet nie ma zgaszonego światła, to znaczy, że dzieje się coś złego i jest to powód do zmartwień. 

Inny przykład: Stoję w kolejce w sklepie. Dopada mnie lęk. Wiem, że nie mogę uciec, bo stoję już przy kasie. W efekcie zamykam się w klatce dając lękowi mnóstwo przestrzeni. No i po co? Powinnam mieć w dupie co inni o mnie pomyślą i jak wielkie będzie zaskoczenie kasjerki, która uzna mnie za niezrównoważoną psychicznie. Powinnam rzucić wszystko i po prostu wyjść, a następnym razem lęk na pewno byłby mniejszy. No, pod warunkiem, że nie pójdę do tego samego sklepu...

My, osoby chore na nerwicę lękową, za wszelką cenę staramy się ukryć nasze dolegliwości. Nikt nie może zauważyć, że rozsadza nas od środka. Nikomu o tym nie mówimy. Jest nam wstyd. Bo taki jest odbiór społeczny. Może za kilka lat nikogo już nie zdziwi, gdy w towarzystwie przyznamy się, że chodzimy do psychiatry. Ale jeszcze nie dziś.


"Czarny koktajl" Jonathan Carroll

Książka dziwna, zahaczająca o fantasy, ale jakże mądra i wiele wnosząca w moje życie. Krótka, choć bardzo treściwa.





"Wszelako samotność nie bierze jeńców: albo zabija, albo puszcza wolno.(...) Kiedy przesiałem gruz trzęsienia ziemi i życia, zobaczyłem, jak bardzo niewiele jest tego, co chciałbym ocalić."

"Na ogół ludzie wierzący tworzą sobie Boga na swoje podobieństwo, dobrzy czynią go dobrym, źli złym; bigoci pełni nienawiści i żółci widzą jedynie piekło, bo chcieliby na nie skazać świat cały; dusze kochające i łagodne nie wierzą w nie wcale."

"Śmierć nie zostawia alternatywy, inaczej jest z bólem i okrucieństwem." 

"Od razu zakładałem, że osoba okazująca tak wielkie zadowolenie musi być trochę dziwna albo wręcz postrzelona. Dlaczego dobre rzeczy budzą w nas tak wiele podejrzeń?"

"(...) w świecie jest mnóstwo fragmentów układanek. Czasami czujesz się bardzo samotny i nieszczęśliwy, prawda? To dlatego, że nie udało się się odpowiednio dopasować. Ludzie, którym uda się poznać ten sekret, spędzają resztę życia na próbach odnalezienia pozostałych części."

"Cóż z tego, że potrafimy wspinać się na szczudła, skoro i tak musimy poruszać własnymi nogami, a nawet na najwspanialszym tronie  na świecie siadamy przecież nie czym innym, jak zadkiem."