Mam już szafę, ale dalej żyję jak cygan

Żyję jak cygan zamknięta w mojej małej enklawie. Boję się być sama w domu, boję się z niego wyjść, ale robię to na siłę, bo nie chcę się cofnąć do punktu 0, nie mogę dać się zawładnąć nerwicy. Zabrała mi już moją strefę komfortu, ale nie pozwolę jej zabrać wszystkiego. Trwa walka między lękami a depresją, która uporczywie puka w moją skorupę. Skorupa jeszcze jest, ale powoli pęka. Czas pokaże, czy pęknie, czy zacznie się zrastać.

 

 

Ostatnio miewam paranoje. Zaczynam wywoływać u siebie lęk np. na myśl, że zaczyna padać deszcz, a ja nie mogę go powstrzymać, nie mam nad nim kontroli. Albo gorzej: że Rosja wywoła wojnę i nie poradzę sobie ze swoimi lękami. Czymże jest taka pandemia COVID w obliczu wojny? Inny lęk, bardziej egzystencjalny: jestem coraz starsza a wciąż znajduję się w tym samym miejscu. Moi rodzice nie są młodsi, cała rodzina się starzeje i wkrótce zostanę na tym świecie sama. Następny lęk dotyczy choroby: boję się, że zachoruję, a nie będę w stanie iść do lekarza, o szpitalu już nie wspominając. Będę wyć z bólu gdzieś w kącie swojego łóżka, a wkrótce zacznę wyć z rozpaczy, aż umrę ze zgryzoty i bezsilności. 

Moja przyszłość znów rysuje się w czarnych barwach.


0 komentarze:

Prześlij komentarz