W tamtym tygodniu miałam urodziny. Skończyłam 27 lat. Parę lat temu myślałam, że w tym wieku będę w innym miejscu, z innymi osiągnięciami i statusem. Ale rzeczywistość zweryfikowała moje wyobrażenia o przyszłości. Wyglądam i czuję się wciąż jak 20-latka, ale powoli czuję presję swojego wieku. Społeczeństwo i rodzina z tradycjami naciskają na założenie rodziny. Ja sama chciałabym ustabilizować swoje życie uczuciowe. Nie powiem, że robię co mogę, bo nie chcę szukać miłości na siłę. Ciągle wierzę, że wszystko wydarzy się w swoim czasie, gdy najmniej będę się tego spodziewać.
Chciałabym się bardziej usamodzielnić i w końcu wyprowadzić od rodziców. Ale czy z nerwicą lękową jest to możliwe? Coraz częściej zastanawiam się nad rozpoczęciem budowy domu. Ale kredytu nie chcę, a oszczędności nie starczą na wszystko. Wizja budowania domu przez 10 lat nie jest optymistyczna. A poza tym co, jeśli w trakcie znajdę miłość życia, której nie będzie się podobać mój projekt domu? Z resztą czemu ma przychodzić na gotowe?! I przecież nie zdecydowałam jeszcze, gdzie chcę mieszkać!
Od, takie myśli mnie ostatnio nachodzą, pewnie za sprawą mnóstwa życzeń o "rychłe zamążpójście" i bombardowaniem zdjęciami szczęśliwych rodzin i dzieci moich rówieśników w mediach społecznościowych. Jakby nie było lepszych rzeczy do robienia w tym wieku... Z drugiej strony co ja takiego robię? Przecież ani nie podróżuję, ani nie szaleję na imprezach, itp. Jedyne co to rozwijam się zawodowo i inwestuję w rozwój osobisty. Można by powiedzieć, robię karierę 😂
W tamtym tygodniu uderzyła mnie też jedna wiadomość. Ciągle o tym myślę.
Chodziłam do gimnazjum z jedną dziewczyną. Nie znałam jej osobiście, ale codziennie mijałyśmy się na korytarzu. Tydzień temu dotarła do mnie wiadomość, że zachorowała na raka. Najpierw rak piersi i mastektomia, potem 14 dawek chemii i po pół roku przerzuty na kości, węzły chłonne i płuca. Zmarła klika dni temu. Piękna, 27-letnia dziewczyna, w pełni życia. Osierociła 5-letnie dziecko. Do teraz jestem w szoku i nie mogę w to uwierzyć. Dziś piszę ten post, a jutro może mnie nie być. Jestem przerażona i zaczynam mieć kancerofobię. Co gorsza wierzę, że jest już lek na raka, ale koncerny farmaceutyczne nigdy nie dopuszczą do jego ujawnienia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz