Daily holiday blog 3 ||Wakacje z nerwicą 18'|| | To co tygryski lubią najbardziej

Dzisiejszy dzień nie zaczął się dla mnie najlepiej. Śnił mi się mój ex ze swoją nową dziewczyną. Obudziłam się z lekkim lękiem.

Pogoda była dziś piękna (z wyjątkiem chłodnego wiatru), więc mogłam się zrelaksować z książką na plaży. Mogłam, ale tego nie zrobiłam, bo towarzyszył mi lęk. Nie był specjalnie duży, ale mnie dręczył. No i po co? Jak już minął, to rozbiła się koło nas kolonia i relaks znów został odłożony na później.

Po plażingu poszłyśmy na obiad do knajpki oddalonej o jakieś 300 m od naszego mieszkania. Ludzi było bardzo dużo i stanie w kolejce do złożenia zamówienia trochę mnie rozregulowało. Sprawę pogorszył fakt, że na jedzenie trzeba było czekać ok. 40 min. Apetyt mi minął i w głowie szukałam już wyjść awaryjnych. W końcu zabrałam psa i poinformowałam, że idę go odprowadzić do mieszkania. Napięcie nadal było. Czekałam na telefon od mamy, że jedzenie jest już na stole. W głowie ciągle pojawiały się dziwne myśli, np. żeby wzięły mi obiad na wynos, bo mój lęk nigdy nie zniknie. Jednak odważyłam się i wróciłam do knajpy. Początek posiłku był trudny, ale w miarę jak ubywało mi z talerza, napięcie i lęk mijały. Potem standardowo sjesta przed wieczornym wyjściem na przekąski.

Mam dziś gorszy dzień, trudno, zdarza się każdemu, nie jestem wyjątkiem. Mam tylko nadzieję, że jutro będzie lepiej. Ba, jakie jutro - już dziś, jak pójdziemy wieczorem na miasto! W końcu morze, plaża, słońce i gofry tworzą specyficzny klimat. To jest to, co lubię najbardziej i na co czekam cały rok! :)

Aktualizacja:

Wieczorem poszłyśmy do kościoła. Lęk był spory, mimo, że stałam z mamą na zewnątrz. Wierciłam się niemiłosiernie, ale wytrzymałam. Potem poszłam przełamywać kolejny lęk - wejście na latarnię. Nie było to aż takie wyzwanie jak w zeszłym roku - nie musiałam stać godzinami w kolejce, ruch był obustronny, a latarnia niższa. Jednak po wyjściu na górę pojawił się lęk wysokości. Oswoiłam go, opanowałam. Nerwica vs Kasia 0:1.



Zapomniałam opisać jedną sytuację, którą zaobserwowałam na plaży. Jak już wspomniałam, koło nas była kolonia. Dziewczyny w wieku 14-17 lat, młode, "soczyste", talie już ukształtowane, biusty wyrośnięte. Nagle patrzę, a ich opiekunem był ok. 24-letni, przystojny, wyrzeźbiony chłopak. Dziewczyny co chwilę się do niego wdzięczyły wypinając piersi do przodu lub zginając się niby to w celu naciągnięcia ścięgien. W pewnym momencie słyszę taki oto dialog (dziewczyny wyszły właśnie z wody):
- I jaka woda? - zapytał opiekun.
- Gorąca! - odkrzyknęła jedna z dziewczyn, śmiejąc się i wykręcając włosy.
- Gorąca i mokra jak Ty - szybko odpalił opiekun. Chwila konsternacji, zorientował się, co i do kogo powiedział, po czym dodał - nie no, taki żart.

Może to trochę seksistowskie, ale czy oby na pewno młody, przystojny chłopak jest odpowiednią osobą na opiekuna kolonii? Ciekawe co na to rodzice dziewcząt. Chłopak ma frajdę, tyle młodych lasek, jest na co popatrzeć. Wiedział co robi udając się na kurs opiekuna kolonii. Ciekawe czy już coś zaliczył. 



0 komentarze:

Prześlij komentarz