Pogoda nas nie rozpieszcza, jak to nad polskim morzem. Do południa byłyśmy na małych zakupach, a potem leniuchowałyśmy czytając książki, robiąc maseczki i malując paznokcie. Takie tam babskie sprawy haha :)
Po południu poszłyśmy na spacer i gofry oczywiście :) Wstąpiłam na kiermasz po książkę, a wyszłam z trzema. Na ulicy siedziała kobieta z ok. 3-letnią córką. Widać było, że są biedne. Kobieta grała na akordeonie. Żebrały. Większość ludzi przechodziła obojętnie. Co jakiś czas ktoś wrzucił złotówkę, może dwie. Obserwowałam je stojąc w kolejce w piekarni. Trudno było określić, czy to Polki, Cyganki czy Rumunki. Postanowiłam, że kupię im po drożdżówce. Gdy już płaciłam zobaczyłam, że jedna kobieta kupiła dziewczynce loda. Trochę mnie to speszyło, pomyślałam, że inni powiedzą, że kupiłam te drożdżówki, bo zobaczyłam, jak ktoś inny robi podobny gest. Dałam je więc mamie, żeby przekazała je. Teraz to nie ważne, kto co pomyślał. Ja zrobiłam dobry uczynek.
*I tak nic nie przebije mojej mamy, która - zaczepiona przez turystę na moście i zapytana o nazwę rzeki - powiedziała, że pod mostem przepływa rzeka Świnia. W rzeczywistości chodziło o Wieprzę :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz