Daily holiday blog 4 ||Wakacje z nerwicą 18'|| | Zamek Książąt Pomorskich

O 4 nad ranem miałam pobudkę - trzeba wyprowadzić pieska. Obeszłam z nią w piżamie budynek i wróciłam do łóżka. Po drzemce pojechałam z mamą na rowerach do sklepu po śniadanie. Pogoda nie była dziś najlepsza, więc po śniadaniu pojechaliśmy zwiedzić miasto oraz Zamek Książąt Pomorskich. Mama została z psem na dziedzińcu, a ja z ciocią zwiedzałam komnaty zamkowe. Standardowo pojawił się lęk - kręte schody, brak możliwości odwrotu - ruch odbywał się w jednym kierunku i żeby wyjść, trzeba było obejść wszystkie komnaty. Przez to niewiele udało mi się zobaczyć, przeczytać, dowiedzieć. Ale jest kolejny plus, bo dotrwałam do końca i nie spanikowałam.



Potem spacerowałyśmy trochę po mieście - chociaż do mieszkania było ok. 4 km, to lęk się pojawił. Bałam się nowego miejsca, nowej sytuacji, chciałam wrócić do mieszkania. Ale to były tylko dręczące myśli. 

Później pospacerowałyśmy po plaży i poszłyśmy na obiad. Stres standardowo był, chociaż stołówka była blisko mieszkania a na jedzenie praktycznie nie trzeba było czekać. Ciężkie to dla mnie, bo uwielbiam jeść, a nie mogę się tym w pełni cieszyć.



Wieczorem pojechałam z mamą na rowerach nad jezioro Kopań. Piękna trasa rowerowa między jeziorem a morzem. Byłam zachwycona. Postanowiłam, że muszę "spiąć dupę" i w przyszłym roku przejadę całe polskie wybrzeże na rowerze. Będzie dużo lęku, ale i pięknych, ukochanych widoków i satysfakcji. Najwyższa pora spełnić kolejne marzenie! 

0 komentarze:

Prześlij komentarz