Rano obudził mnie sms. Patrzę na telefon a tu wiadomość "podaj dokładny adres, będziemy za godzinę". Mąż od kuzynki razem ze swoim synem, a moim podopiecznym zrobili nam niespodziankę! I teraz mieszane uczucia - z jednej strony bardzo się ucieszyłam. Chciałam zafascynować małego tym nadmorskim klimatem tak samo, jak ja jestem nim zafascynowana. Z drugiej strony to, że przyjechali oznaczało, że niestety nie odpocznę. A taki jest przecież cel urlopu.
Rano poszliśmy wszyscy na plażę, chociaż nie było słońca. Młody ciągle mnie wołał, żeby się z nim bawić, kopać w piasku, skakać przez fale, itp. a reszta w tym czasie spała. Pocieszała mnie myśl, że za miesiąc mały pójdzie do przedszkola i wtedy odpocznę, a póki co cieszę się i korzystam ze wspólnych wakacji. Z małym i jego tatą poszliśmy na długi spacer wzdłuż plaży. Poziom lęku zerowy. Po południu mały poszedł spać, a my dwójkami szliśmy na obiad. Poziom lęku nadal zerowy, jednak musiałam zmierzyć się z innym problemem. "Tatuś" ciągle się do mnie przystawiał i robił jednoznaczne propozycje. Gdzie jego przyzwoitość? Żonie kazał iść do pracy, a on zabrał syna i przyjechał molestować mnie nad morze i to jeszcze przy moich rodzicach! No nic, muszę sobie z tym jakoś poradzić.
Po południu poszliśmy wszyscy na miasto - ale radocha patrzeć, jak młody cieszy się ze wszystkich atrakcji :) Jedyne co mi przeszkadzało to... jego ojciec, który oczekiwał ode mnie wdzięczności za to, że przyjechał. Chce, żebyśmy spędzali ten czas sami, tylko we dwójkę i - jak to powiedział - "przytulali się na zachodzie słońca". Bezczelny! Przed wyjazdem pytałam kuzynki, czy nie pojechałaby z nami sama na kilka dni żeby odpocząć. Powiedziała, że nie zostawiłaby syna, tęskniłaby i w ogóle. A tu proszę, jej kochany mężulek nie pytając nikogo o zdanie zapakował się i "uprowadził" małego. Ehh bez komentarza. Tylko jak ja mam się w tym wszystkim odnaleźć?
Podsumowując dzisiejszy dzień: na + to, że nie ma objawów nerwicowych i że fajnie spędzam czas z małym, na - molestowanie i fakt, że ojciec znalazł sobie kompana do piwkowania i zostaliśmy zmuszeni do spania we 3 ( ja + rodzice) w jednym pokoju , a ojciec niemiłosiernie chrapie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz