Nadszedł czas podsumowania 2020 roku, który był brzydki, zły i niedobry dla nas wszystkich.
1. Wycieczki rowerowe.
W 2020 roku przejechałam 374,6 km na rowerze. Nie jest to dużo patrząc na zamierzony cel 1000 km, ale niestety w tym roku nie byłam w stanie sama wsiąść na rower, za każdym razem musiałam mieć towarzystwo. Najdłuższa wycieczka rowerowa miała 34km, bo niestety bałam się jechać dalej bez asekuracji, możliwości szybkiego powrotu. Na 2021 ustawiam ten sam cel kilometrów i zobaczymy jak mi pójdzie.
2. Wyzwanie 52 Books challange.
Dotrwałam tylko do 26-tej pozycji. Do wyzwania dołączyłam już w trakcie jego trwania i gdy zorientowałam się, że już nie nadgonię z wielu różnych powodów - straciłam motywację. Nie sięgnęłam po książkę od ponad 2 miesięcy, za to kupiłam już 7 nowych pozycji do przeczytania. Tegoroczne wyzwanie skończyłam na pozycji nr 26, czyli dokładnie w połowie. W 2021 roku wyzwanie rusza ponownie, więc może w przyszłym roku się uda.
3. Ataki paniki.
Z powodu COVID i skumulowanych sytuacji stresujących nawiedziły mnie w nocy 2 ataki paniki. Były bardzo ciężkie, ale na szczęście nie zostawiły po sobie zbyt dużo skutków ubocznych, a z każdym kolejnym dniem odchodzą w niepamięć.
4. Dwie bliżej nieokreślone choroby.
W kwietniu przechodziłam dziwną chorobę z wysoką temperaturą. Raczej małe prawdopodobieństwo, że to COVID, ponieważ w mojej miejscowości jeszcze go wtedy nie było (oficjalnie). Choroba trwała weekend i objawy minęły. Podobną sytuację miałam w listopadzie, ale gorączka była nieco niższa. Mimo wszystko chciałabym zrobić test na przeciwciała.
5. Śmierć...
2020 rok przyniósł śmierć brata i siostry mojej babci, a także mojej ukochanej psiny. Cierpię z tego powodu do dziś, ciągle ją widzę i słyszę. Katuję się przyciąganiem smutnych obrazów i wspomnień. Okropnie mi jej brakuję. OGROMNIE.
6. Choroba wujka.
We wakacje tego felernego roku nasza rodzina dowiedziała się o ciężkiej chorobie wujka, brata mamy. Wujek wciąż walczy o każdy kolejny dzień życia. Boję się za każdym razem, gdy dzwoni mamy telefon. Szczególnie w godzinach wieczornych.
7. Morze.
W tym roku nastąpiła przerwa w corocznych wyjazdach nad moje ukochane morze. Nie było roku, żebym nie chodziła po piasku brzegiem morza. Jeszcze miałam malutką nadzieję, że może w Sylwestra się uda, ale pozamykali hotele. Trudno.
8. Studia.
Niestety, a z obecnej perspektywy - na szczęście studia podyplomowe, na które się zapisałam, nie wystartowały ze względu na małą liczbę chętnych. Jeśli wszystko sobie poukładam, to może w przyszłym roku spróbuję.
9. Marzenia.
W 2020 nie udało mi się zrealizować żadnego marzenia z listy (lista marzeń ), ale przybliżyłam się do wielu z nich. Po nowym roku przygotuję aktualizację listy marzeń.
10. Odzyskane długi.
Po 3 latach udało mi się odzyskać jeden z długów. Dzięki pandemii stosunkowo łatwo jest otrzymać wyrok w e-sądzie, potem sprawa do kuzyna-komornika i udało się, chociaż już postawiłam krechę na tych pieniądzach. Teraz mam motywację, żeby zabrać się za odzyskanie reszty długów :)
Jakie plany na kolejny rok?
Przede wszystkim muszę zadbać o siebie. Jestem totalnie przemęczona. Obowiązkowo muszę zatrudnić kogoś do pomocy na stałe, żebym mogła zająć się dalszym rozwojem firmy (nadal mam mnóstwo pomysłów, których nie mogę zrealizować ze względu na brak czasu), swoimi pasjami i... żebym mogła odpocząć! Wyspać się! Zrelaksować!
Koniecznie muszę zrobić badania: przeciwciała COVID, morfologię, badanie moczu, prześwietlenie kręgosłupa, który ostatnio bardzo mi dokucza oraz nieszczęsna wizyta u dentysty.
W lutym wkraczam w wiek "ostatniego dzwonka", więc fajnie by było, gdyby jakaś zabłąkana owieczka (żeby nie napisać baran) w końcu mnie dostrzegła ;)